Forum #Narodowcy#
Witam Na Forum Ludzi Walczących o Dobro Ojczyzny. Forum Nie Propaguje Treści Nazistowskich Ani Faszystkowskich! Administracja Forum Nie Ponosi Odpowiedzialności Za Treści Zamieszczone Na Forum!!!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Artykuły o Korporacjonizmie

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum #Narodowcy# Strona Główna -> Narodowe Odrodzenie Polski
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NOP Wałbrzych
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 27 Sie 2006
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:36, 27 Sie 2006    Temat postu: Artykuły o Korporacjonizmie

Ocena kapitalizmu w "Rerum Novarum" i "Quadragesimo Anno"

"Rerum Novarum" Leona XIII i "Quadragesimo Anno" Piusa XI należą do rzędu tych encyklik, które daleko w przyszłość rzucać będą swe światło i głośnym rozlegać się echem. Zajmują się bowiem problemami, które ludzkość długo jeszcze będzie zaliczała między najżywotniejsze.
Encyklika "Rerum Novarum" nosi także nazwę "o kwestii robotniczej". Encyklika "Quadragesimo Anno" ma jeszcze nazwę obszerniejszą i pełniejszą "o odnowieniu ustroju społecznego i dostosowaniu go do prawa ewangelicznego". Już same te nazwy zdają się wskazywać na wielkie jakoby pokrewieństwo tematowe, zagadnieniowe obu tych encyklik, obie one nawzajem się uzupełniają i pogłębiają. Tak jak Leon XIII w "Rerum Novarum" myśli i wysiłki, podejmowane na własną rękę przez wielkich myślicieli, uczonych społeczników katolickich skupił, zebrał, uzupełnił, okrył je powagą papieską, tak Pius XI na czterdziestolecie "Rerum Novarum" w swej encyklice "Quadragesimo Anno" oddaje hołd encyklice Leonowej, stwierdza, że sądy w niej głoszone i obecnie nie straciły na swej aktualności 1. Wszak i najdonioślejszy dokument ostatnich czasów, Traktat Wersalski, w swej XIII części, zawiera cały szereg postanowień, przesiąkniętych naukami "Rerum Novarum"2. W ciągu 40 lat encyklika "Rerum Novarum" była przedmiotem pilnych badań i gorliwych dociekań; uczeni, zajmując się nią, znajdowali w niej kopalnię nauk. Z biegiem czasu powstawały jednak wątpliwości, jak tłumaczyć niektóre urywki encykliki Leonowej, albo jakie z niej wysnuwać wnioski. Z drugiej strony potrzeby najnowszych czasów i głęboki przewrót, który nastąpił w ostatnich latach, wymagały troskliwego zastosowania nauki Leonowej oraz jej uzupełnienia. Wszystkim tym potrzebom chce uczynić zadość Piusowa encyklika "Quadragesimo Anno". "Korzystamy zatem chętnie ze sposobności, pisze Pius XI, aby zgodnie z urzędem Naszym Apostolskim... o ile możliwa dać odpowiedź na te wątpliwości i zagadnienia czasu obecnego"3.
Żądania Leona XIII w "Rerum Novarum" można by streścić w jednym żądaniu: ochrony ludzkiej pracy. Pius XI stawia żądania o wiele dalej idące: "reformy urządzeń i poprawy obyczajów"4. Rozpatruje bowiem sprawę robotniczą nie samą w sobie, nie ogranicza się do planu niektórych tylko reform, ale na tle obecnego ustroju społecznego i gospodarczego, w którego różnych niedomaganiach i nadużyciach widzi główne źródło niedoli robotniczej i wynikających z niej powikłań społecznych, które są tą wielką klęską naszych czasów, spodziewa się zaś rozwiązania tej sprawy głównie po gruntownej naprawie ustroju społecznego i to w duchu zasad ewangelii Chrystusowej.
Obie omawiane encykliki, ale zwłaszcza "Quadragesimo Anno", oceniają obecny ustrój gospodarczo-społeczny bardzo krytycznie, jako ustrój o szczególnym nacisku czynników materialnych na życie. Dla łatwiejszego zrozumienia krytycznej oceny przez papieży obecnego ustroju gospodarczo-społecznego należy zwrócić uwagę na najbardziej może nie tyle istotne co najcharakterystyczniejsze jego cechy. Chyba najbardziej charakterystyczne cechy obecnego ustroju ujawniają się w jego popularnej nazwie "ustrój kapitalistyczny", "kapitalizm".
Moraliści, ekonomiści i socjologowie bardzo często używają wyrazu "kapitalizm" na określenie swoistych cech współczesnego ustroju gospodarczo-społecznego lub swoistych jego znamion. Z poszczególnych określeń kapitalizmu da się wskazać wiele znamiennych jego cech, jak duch zysku, który rozstrzyga o pobudkach, celach i rozmiarach działalności gospodarczej, albo patrzenie ze stanowiska indywidualizmu i liberalizmu gospodarczego i gospodarczej dochodowości na wszystkie przejawy życia ludzkiego, albo upowszechnienie się dochodu kapitalistycznego, tzw. dochodu bez pracy, albo rozdziału kapitału od pracy i przewagi kapitału nad pracą zwłaszcza w dziedzinie podziału jako idea zysku dla zysku 5. Podkreśla się ponadto koncentrację przedsiębiorstw, akumulację kapitału, związki gospodarcze o dążnościach monopolistycznych, instytucje kredytowe, przez które przechodzi prawie całe współczesne życie gospodarcze. Mocno zwraca się uwagę w ustroju kapitalistycznym na technikę wytwarzania w postaci bardzo rozwiniętego i udoskonalonego podziału pracy, na wytwarzanie maszynowe i automatyczne, na skupienie pracy wytwórczej w fabrykach, na wolne współzawodnictwo w dziedzinie wytwarzania i wymiany.
Współczesny kapitalistyczny ustrój gospodarczo-społeczny nie jest zjawiskiem stałym, ale ulega ciągłym zmianom, niekiedy bardzo głębokim. Powstał on w wieku XVIII, a podwaliną jego stała się filozofia J. J. Rousseau. Zasady Rousseau, że człowiek jest doskonały, wystarcza sobie, że winien być wolny, a państwo winno być zbiorem wolnych jednostek, złączonych umową społeczną, że jedyną władzą i jedynym źródłem praw jest wola zbiorowa, stały się wkrótce własnością wszystkich. Zapanowały w filozofii i ekonomii politycznej, wniknęły w ustroje państw, w kodeksy ciwilne i karne6.
Następstwem przyjęcia się tych zasad w życiu było rozbijanie i znoszenie asocjacyj i zakazywanie organizacyj zawodowych. Początek zrobiła tu rewolucyjna uchwała Zgromadzenia Prawodawczego w dn. 15.VI 1891 w Paryżu7. Za przykładem Francji poszły inne kraje. W rezultacie życie społeczne zorganizowane upadło, pozostały jednostki i państwo w biernej roli. W dziedzinie gospodarczej dokonał się rozdział własności i pracy i podział na ludzi posiadających własności i ludzi bez własności, proletariat. Życie gospodarcze stało się terenem walki właścicieli z proletariatem, terenem walki o zysk. Pod wpływem tej walki i sprzeczności interesów zaczyna odżywać wolność zrzeszania się, co tak niemiłosiernie została zniszczona przez indywidualistyczną filozofię Rousseau. Poszczególne grupy jednostek, zbliżonych do siebie podobieństwem interesów, zaczynają się łączyć w celach samoobrony. Początkowo dzieje się to poza prawem i wbrew ustawom, powoli jednak zrzeszenia zyskują w połowie XIX wieku prawną egzystencję. Nie sprowadza to już jednak pokoju, ani w dziedzinie społecznej, ani gospodarczej. W okresie bowiem panowania pełnego indywidualizmu w życiu społecznym i liberalizmu w dziedzinie gospodarczej pozostały nowe grupy społeczne, ostro odcinające się od siebie i stopniem wykształcenia i stopą życiową - klasy społeczne. Państwo w oparciu o zasady Rousseau długo nie dało się wytrącić z biernej roli wobec rozgrywek swych obywateli w życiu społeczno-gospodarczym. Gdy wreszcie władza państwowa zdecydowała się na interwencję, nie starczyło już jej siły i autorytetu, żeby ją skutecznie wykonać, a skoro i inny czynnik pokoju społecznego, religia, został jeszcze w XVIII wieku odarty przez filozofię materialistyczną z powagi i znaczenia, zarysował się w społeczeństwach straszliwy przedział, w ustroju społeczno-gospodarczym powstała rysa głęboka, która pogłębiała się z biegiem czasu8.
Ten stan rzeczy musiał odbić się fatalnie i odbił prawie na wszystkich dziedzinach życia społecznego i gospodarczego. Wielka wojna światowa ten proces rozkładowy jeszcze przyspieszyła i pogłębiła i mocno przynajmniej nadwyrężyła zasady ustroju kapitalistycznego. Błędne zasady kapitalizmu mszczą się nieubłaganie. Kapitalistyczna gospodarka światowa doczekała się milionów bezrobotnych. Życie międzynarodowe nieustannie zagrożone nową wojną. Państwa są szarpane i rozdzierane walką partyj, którym brak rozjemcy. Rodziny i małżeństwa rozprzęgają się, bo są wydane na łup namiętności i zachcianek, do których dopasowuje się prawo. Społeczeństwa anarchizują się, albo stają się pastwą okrutnego totalizmu państw dyktatorskich.
Ustrój kapitalistyczny nigdy właściwie nie cieszył się pełną sympatią społeczeństw i od początku był krytykowany i zwalczany. Krytyka ta i zwalczanie początkowo były raczej odruchowe i prymitywne, z czasem pogłębiały się, stawały obiektywniejsze i bardziej zdecydowane. Niezadowolenie a nawet wrogość do ustroju kapitalistycznego w pierwszym rzędzie manifestowały masy robotnicze, które najpierw i najbardziej odczuły skutki tego ustroju 9. W drugiej połowie XIX wieku i w ostatnich czasach w krytykę i zwalczanie tego ustroju angażują się i ludzie stojący zdała spraw robotniczych, angażuje się nauka, padają krytyczne słowa i ze strony Kościoła.
Znaczną a nawet dość wybitną rolę na polu krytyki i zwalczania ustroju kapitalistycznego odegrał socjalizm. Zdecydowanie negatywną postawę i pozycję socjalizmu w stosunku do tego ustroju wskazał i określił twórca socjalizmu - Karol Marks. Pod naciskiem rzeczywistości i konieczności życiowych już sam Marks pod koniec życia, a jeszcze bardziej późniejsi przywódcy socjalistyczni musieli zejść z pozycji bezkompromisowej, nieubłaganej negacji i walki i godzić się na pewne kompromisy. Kiedy socjalizm uzyskał liczne reprezentacje w parlamentach, które niekiedy musiały wziąć odpowiedzialność za losy państwa a nawet kierować rządami, wbrew teoretycznym założeniom swej doktryny, musiał nawet bronić ustroju kapitalistycznego. Socjaliści jednak z tego przymusowego, a powiedzmy rzeczywistego stanu rzeczy, robią salto mortale i jak dawniej tak i obecnie nie przestają być wytrwałymi krytykami i wrogami obecnego kapitalistycznego ustroju.
Ze środowisk katolickich prąd krytycyzmu w stosunku do ustroju kapitalistycznego wychodzi w pierwszych dziesiątkach XIX wieku. Ten katolicki krytycyzm początkowo ogranicza się tylko do piętnowania wyraźnych i rażących nadużyć w ramach ustroju, mocno podkreślając konieczność obrony warstw pracowniczych. Określone już stanowisko wobec ustroju kapitalistycznego przedstawiają społeczni działacze katoliccy zgrupowani w szkoły: na gruncie francuskim tzw. szkoła w Angers i na gruncie belgijskim szkoła w Liege. Szkoła w Angers, oceniając krytycznie ustrój, domagała się od warstw bogatszych czynnego miłosierdzia, w którym widziała najlepszy sposób łagodzenia ujemnych skutków wadliwego ustroju. Szkoła w Liege, pod wpływem niemieckich działaczy a zwłaszcza biskupa Kettelera, domagała się łagodzenia ciężkiej doli warstwy robotniczej nie na drodze miłosierdzia, lecz na drodze sprawiedliwości i nie przez dobroczynność, ale środkami prawno-państwowymi i przez organizacje robotnicze.
Na skutek wymiany i ścierania się poglądów katolickich i katolickich z niekatolickimi w pismach, a nierzadko i na trybunach parlamentarnych powstają osobne pisma i towarzystwa, traktujące specjalnie o zagadnieniach społeczno-gospodarczych i o brakach i wadach ustroju. Ruch ten nasila się, budzi powszechne zainteresowanie wśród katolików, staje się międzynarodowy. Sprawa, zdaje się, dojrzała do miarodajnych osądów i autorytatywnych wskazań. Rozległ się głos Stolicy Apostolskiej: 15 maja 1891 r. została ogłoszona encyklika "Rerum Novarum".
Encyklika "Rerum Novarum" przyniosła oczekiwane, stanowcze i ostateczne decyzje. W oparciu o nią działacze i pisarze katoliccy porzucili spory nad kwestią, miłosierdzie czy polityka społeczna winny być stosowane w łagodzeniu doli warstw robotniczych, natomiast rozgorzały dyskusje nad oceną krytyczną ustroju i nad reformą ustroju, zgodną z zasadami doktryny kato lickiej i wskazaniami "Rerum Novarum". Dodać należy, że i sprawa robotnicza w dyskusji tej zajmuje nadal poczesne miejsce, ale z zagadnienia polityczno-społecznego przedzieżga się w zagadnienie ustrojowo-gospodarcze. Wiele też czasu i miejsca poświęca się omawianiu socjalizmu i jego doktryny.
W ruchu katolicko-społecznym, który zaraz po encyklice "Rerum Novarum" i w ostatnich czasach nabrał dużego rozmachu i żywotności, czego dowodem jest bogata literatura i liczne organizacje katolickie, zarysowały się pewne różnice i odrębności w ujmowaniu z katolickiego punktu widzenie pewnych zagadnień społeczno-gospodarczych. Te swoiste prądy wśród społeczników katolickich wyraziły się powstaniem osobnych grup lub szkół. Grupy te czy szkoły różnią się głównie poglądami na własność prywatną w obecnym ustroju, na jej obecny ustrój, na jej obciążenia i ich charakter, na rozmiary ingerencji państwa itp.10
Gdy ruch katolicko-społeczny rozbudował w dostatecznej mierze katolicką naukę o ustroju społeczno-gospodarczym, w oparciu o "Rerum Novarum" i jak gdyby wyczerpał podane tam wskazania, poczęto znów oczekiwać na głos Stolicy Apostolskiej wyglądając stamtąd syntetycznych i autorytatywnych rozstrzygnięć, osądów i wskazań. Jakoż 15 maja 1931 r. Pius XI ogłosił światu oczekiwaną encyklikę "Quadragesimo Anno".
Charakterystyczny jest stosunek encykliki "Quadragesimo Anno" do encykliki "Rerum Novarum". "Quadragesimo Anno" aprobuje w całej rozciągłości główne zasady swej poprzedniczki, ale na tym nie poprzestaje, lecz je jaśniej konkretyzuje, rozszerza i stara się dostosować do potrzeb swego czasu 11.
Encyklika "Quadragesimo Anno" ma za przedmiot wielkie zagadnienie reformy i przebudowy ustroju nie na jednym tylko odcinku, jak encyklika "Rerum Novarum", ale w całej jego strukturze, a więc w dziedzinie gospodarczych, jak i społecznych stosunków i wreszcie w samych moralnych jego podstawach. Dlate o też tę encykliką, obok jej tytułu oficjalnego, podanego wyżej12, coraz częściej zaczyna się nazywać encyklikę o reformie ustroju społeczno-gospodarczego. Skoro encyklika mówi o potrzebnych reformach, to przez to samo wskazuje na braki ustroju. W samej rzeczy Pius XI w swej encyklice ciężkie wytacza oskarżenie przeciw obecnemu ustrojowi spoleczno-gospodarczemu, pospolicie zwanemu kapitalistycznym. Ocenia ten ustrój podobnie jak i Leon XIII bardzo krytycznie, choć nie negatywnie, nie odrzuca go zasadniczo, ale ostro krytykuje, zwłaszcza te nadużycia, które na jego gruncie wyrosły. Zauważyć tu należy, że ta właśnie ocena nie negatywna, zasadniczo różni się od negatywnej i wrogiej oceny obecnego ustroju przez socjalizm i pokrewne mu doktryny. Różnica stanowisk lepiej się wyjaśni, gdy stwierdzimy, że obecny ustrój gospodarczo-społeczny polega na rozdziale kapitału od pracy, jak i ich współdziałaniu. Z jednej bowiem strony są właściciele kapitału, przedsiębiorcy, z drugiej strony pracownicy, którzy nie posiadają nic prócz swych sił roboczych i je niejako wynajmują tym właścicielom kapitału czyli przedsiębiorcom. Jedni dają swój kapitał, drudzy swą pracę. W ten sposób są od siebie rozdzielone kapitał i praca, łączą się jednak do wspólnej działalności gospodarczej. Otóż ten ustrój, zwany także kapitalistyczno-najemniczym, chcą socjaliści i wszyscy im duchem pokrewni zniszczyć. Chcą oni mianowicie zniszczyć kapitał jako własność prywatną i zaprowadzić ustrój, oparty na wspólnej własności.
Tym dążeniom przeciwstawił się Leon XIII w "Rerum Novarum". Potępił on bezwzględnie odrzucanie kapitału i uznał ten obecny ustrój, który na nim się opiara, za zgodny z zasadami chrześcijańskimi. Oświadczył mianowicie wyraźnie, że "nie może istnieć kapitał bez pracy, ani praca bez kapitału" 13. Oświadczenia Piusa XI pod tym względem są niemal jeszcze wyraźniejsze i dobitniejsze. Pisze mianowicie, że "ustroju jako takiego potępić nie można, sam w sobie nie jest zły" 14, a na innym, miejscu czytamy, że "praca jednych z kapitałem drugich łączyć się winna, jedno bowiem bez drugiego jest nieproduktywne" 15.
Domaga się dalej, by dochód z gospodarki dzielony był według zasad sprawiedliwości i słuszności między kapitał i pracę i potępia tych, którzy głoszą, że "cały dochód bez wyjątku prawnie należy do robotnika" 16. Już wprost z oburzeniem stwierdza, że "głoszą naprawdę brednie ci, którzy umowę samą w sobie uważają za niesprawiedliwą" 17.
Otóż powyższe cytaty w "Rerum Novarum" i "Quadragesimo Anno" niedwuznacznie świadczą, że ani Leon XIII ani Pius XI nie odnoszą się negatywnie i wrogo do obecnego ustroju gospodarczo-społecznego jako takiego. Nie przeszkadza im to jednak być surowymi sędziami krzywd i szkód oraz gwałceń sprawiedliwości i miłości, jakich kapitał, wykorzystując swą przewagę w ramach tego ustroju, dopuszcza się 18.
Osądzenie obecnego ustroju surowiej wypadło i więcej postawiono mu zarzutów w "Quadragesimo Anno" niż w "Rerum Novarum". Tłumaczyć to chyba należy zakresem przedmiotu obu encyklik i jak czytamy w "Quadragesimo Anno" "by po osądzeniu, - dodajmy pełniejszym - dzisiejszego sposobu gospodarstwa publicznego... stwierdzić przyczynę obecnego zamętu społecznego"19 oraz bezrobocia, obejmującego miliony robotników, nad czym Papież tak bardzo boleje: "Nieszczęsny ten objaw (bezrobocie) za Naszego zwłaszcza Pontyfikatu długo trwający i ogarniający wielkie rzesze, zapędza robotników w nędzę i niebezpieczeństwo, niszczy dobrobyt całych krajów, zagraża porządkowi publicznemu, pokojowi i zgodzie całego świata" 20.
Przyczyn obecnego zamętu społecznego i ogólnego zbiednienia doszukuje się Pius XI w ustroju. "Śledząc współczesne gospodarstwo, stwierdziliśmy, że ciężko ono niedomaga"21. Ciężkie więc niedomaganie trapi według Papieża dzisiejszy ustrój gospodarczy. I o przyczynach i objawach tego niedomagania dość obszernie rozwodzi się encyklika. Na niektóre przyczyny złego stanu rzeczy w ustroju kapitalistycznym wskazał także i Leon XIII. Wiele wstrząsów przechodzi według tych papieży współczesne gospodarstwo dlatego, że owładnęła nim nieopanowana chciwość, żarłoczna lichwa, bezwzględne samolubstwo.
Czytamy w "Rerum Novarum": "Zło powiększyła jeszcze lichwa żarłoczna, którą, aczkolwiek Kościół już nieraz potępił w przeszłości, ludzie jednak chciwi i żądni zysku uprawiają w nowej postaci" 22, a w "Quadragesimo Anno": "Owo nienasycone pragnienie bogactwa i dóbr doczesnych, które niewątpliwie we wszystkich czasach podniecało człowieka, by gwałcił zakon Boży i deptał prawa bliźniego, jednak w współczesnym ustroju gospodarczym naraża słabość ludzką na częstsze jeszcze upadki"23. Ową żarłoczną lichwę, owo nienasycone pragnienie obie encykliki uważają za główne zło, które tak bardzo zaciążyło nad obecnym ustrojem gospodarczo-społecznym i przysporzyło mu tak licznych nieprzyjaciół i wrogów, którzy nie przebierają w środkach jego zwalczania. Zdaje się stwierdzać to Leon XIII, gdy pisze, że "chytrzy wichrzyciele... wyzyskują (to zło) do wzniecania rozruchów masowych" 24.
Pius XI wprost z uczuciem ubolewania oskarża obecny ustrój, w którym ludzie w swej działalności gospodarczej, zarobkowej nie zważają na zakazy moralne, nie dbają o prawo Boże. Zysk tu o wszystkim decyduje. "Doszli niektórzy, skarży się Papież, przy zaniku sumienia do tego przekonania, że wolno im wszelkimi środkami mnożyć zyski i mienia. przeciw chwiejności fortuny bronić się prawem i lewem" 25. Z mocnym akcentem potępienia pogoni za zyskiem odzywał się już i Leon XIII pisząc że "bezwstydem i nieludzkością jest uważać człowieka za narzędzie zysku i szacować go według tego, ile mogą jego mięśnie i jego siły"26.
Zastanawia się Papież Pius XI, gdzie leży wina tego zaniku sumienia, co je tak bardzo przygłusza i dochodzi do przekonania, że wina ta tkwi w nowoczesnej nauce o prawach rządzących życiem gospodarczym. Czytamy w encyklice: "Początek nowego ustroju gospodarczego przypadł na czasy, kiedy racjonalizm panował nad umysłami i w nich się zagnieżdżał, powstała nauka ekonomiczna, obca zupełnie prawdziwej moralności". Tak się stało, przekonywa encyklika, że "coraz większa ilość ludzi myślała tylko o zbogaceniu się bez oglądania się na środki; stawiając siebie ponad wszystko i wszystkich, bez wyrzutów sumienia krzywdzili ciężko bliźniego. Pierwsi, którzy wstąpili na tę przestronną drogę, która wiedzie na zatracenie, łatwo znaleźli wskutek widocznego powodzenia swego, niezwykłego blasku bogactwa, naśmiewania się ze staroświeckiej sumienności innych, bezwzględności w końcu, z jaką zwalczali słabszych współzawodników, wielu naśladowców swej przewrotności" 27. Przeto nic dziwnego, że zlekceważenie moralności chrześcijańskiej w działalności gospodarczej i zarobkowej stało się zjawiskiem według encykliki codziennym i powszechnym.
Chciwość i żądza zysku, wyzwolone z pod nakazów sumienia, z pod przepisów prawa boskiego i ludzkiego, przeszły w obrzydliwe orgie spekulacji, która kierując się jedynie motywem największego zysku, ze wszystkich operacyj zarobkowych stara się możliwie najwięcej wyciągnąć i zagarnąć korzyści, obliczonych w pieniądzu. Dosadnie pisze o tym Leon XIII: "Jest warstwa przepotężna, bo przebogata, która panuje nad całą dziedziną przemysłu i handlu, wszystkie sposoby bogacenia się na własną obraca korzyść i do swoich celów"28. Spekulacja stała się plagą obecnych czasów i obecnego ustroju, sprowadzając w nie dezorganizacje i wprost niemożność normalnego funkcjonowania życia gospodarczego. Toteż z całą siłą piętnuje encyklika "Quadragesimo Anno" spekulację i spekulantów: "Łatwe zdobycze, umożliwione wszystkim przez anarchię targową, pociągają do handlu i obrotu towarowego wielu takich, których jedynym pragnieniem jest szybkie zbogacenie się przy możliwie najmniejszym wysiłku; szalone ich spekulacje pędzą bez przerwy w górę albo w dół wszystkie wartości, zależnie od ich kaprysu lub chciwości i udaremniają przez to mądre przewidywania produkcji"29. W tak mocnych słowach i tak ścisłą argumentacją wykazuje encyklika, jak bardzo jest szkodliwa spekulacja, która, opanowawszy świat gospodarczy, nadaje ton w przemyśle, a szczególnie w handlu, gdzie istne harce wyprawia zwłaszcza w oznaczaniu cen.
Obok spekulacji stawia Pius XI inną znamienną cechę obecnego ustroju, a mianowicie konkurencję, czyli wolne współzawodnictwo. I współzawodnictwo w "Quadragesimo Anno" znalazło właściwą ocenę i napiętnowanie: "Skupienie potęgi i środków ekonomicznych, znamionujące współczesną gospodarkę, jest naturalnym wynikiem niczym nieograniczonej swobody w współzawodniczeniu, która pozwala ostać się tylko tym, którzy są najsilniejsi, albo którzy, co często jest równoznaczne, najbezwzględniej walczą, którzy najmniej sumieniem się kierują" 30.
Już Leon XIII w swej encyklice "Rerum Novarum" stwierdza, że nędza mas pracujących jest wynikiem przyczyn, których one nie wywołały, a wobec których są bezsilne. Nie wina to robotników, że "olbrzymia ich część znajduje się w stanie niezasłużonej, a okropnej niedoli"31, ale jest to skutek, że "osamotnieni i bezbronni ujrzeli się z czasem wydanymi na łup nieludzkości panów i nieokiełzanej chciwości współzawodników"32.
To ścieranie się interesów w współzawodnictwie opanowuje nie tylko życie gospodarcze i społeczne, ale polityczne i kultu ralne, ogarnia nie tylko jednostki, ale całe narody i państwa. W tej konkurencyjnej grze interesów narodowych i państwowych widzi "Quadragesimo Anno" groźne niebezpieczeństwo, gdy mówi: "W dziedzinie zaś stosunków międzynarodowych wypływają z tego samego źródła (współzawodnictwa) dwa sprzeczne kierunki: z jednej strony "nacjonalizm" albo nawet "imperializm" gospodarczy, z drugiej zaś niemnieji groźny i potępienia godny "internacjonalizm" albo "międzynarodowy imperializm" kapitału, dla którego ojczyzna jest tam, gdzie mu dobrze" 33. Biorąc więc pod uwagę, do jak wielkich powikłań może doprowadzić wolne współzawodnictwo w państwie i w stosunkach międzynarodowych, stwierdza encyklika, że jest podstawowym błędem obecnego ustroju gospodarczego oparcie go na niczym nieskrępowanej wolnej konkurencji. "Jak jedności społeczeństwa Judzkiego nie można zasadzać na walce klas, czytamy w encyklice, tak właściwego porządku życia gospodarczego nie można zdawać na wolną konkurencję" 34. Podkreśla encyklika jednocześnie, że konkurencja nie jest narzucona ustrojowi z zewnątrz, nie jest niezawiniona, ale jest logicznym następstwem nauki "indywidualistycznej" ekonomii, że życie gospodarcze posiada na rynku, to jest w wolnej konkurencji, zasadę organizacyjną, kierującą nim o wiele sprawniej, niżby to się przez świadome wtrącanie się ludzi stać mogło" 35. Pomimo tak wyraźnego napiętnowania konkurecji, nie można przecież powiedzieć, by było to stanowisko wyraźnie negagatywne lub zupełnie eliminujące konkurencje z życia gospodarczego, bo encyklika widzi dobre i pożyteczne strony konkurencji i dlatego lojalnie oświadcza, że "współzawodnictwo wolne, aczkolwiek w słusznych utrzymane granicach, uzasadnionym i bez wątpienia jest pożytecznym, życia gospodarczego zupełnie uregulować nie zdoła"36 i dlatego winno, wolne współzawodnictwo, w określonych i słusznych utrzymane granicach, podlegać władzy państwowej we wszystkim, co do niego należy" 37.
Postawa przeto Stolicy Apostolskiej do współzawodnictwa nie jest wprawdzie mocno negatywna, ale jest mocno krytyczna szczególnie dlatego, że nieograniczona konkurencja oddaje ster życia gospodarczego w ręce nielicznych jednostek, które to swoje stanowisko wyzyskują ze szkodą dla całego społeczeństwa, a zwłaszcza dla mas pracujących. Monopolizacja produkcji i handlu, która jest właśnie następstwem wolnej konkurencji, sprawia, że masy pracujące stoją w stosunku prawie niewolniczym do przedsiębiorców, bo często nie mając możności wyboru, muszą przyjąć warunki pracy takie, jakie im przedsiębiorca zechce dać. Na ten smutny fakt zwraca uwagę już "Rerum Novarum", gdy mówi, że "skupiły się najem pracy i handlu w rękach niewielu prawie ludzi, tak, że garść możnych i bogaczów nałożyła jarzmo prawie niewolnicze niezmierzonej liczbie proletariuszów"38, "że ich chciwi przedsiębiorcy traktują nie po ludzku, że ich szacują tylko według dostarczanych pracą zysków"39.
Za czas od Leona XIII do Piusa XI sytuacja pod tym względem nie tylko się nie poprawiła, ale raczej pogorszyła, nacisk wolnej konkurencji na organizm gospodarczy wzmógł się, bo jak czytamy w "Quadragesimo Anno" "uprzemysłowienie ogarnęło cały świat, a z nim razem także system kapitalistyczny znacznie rozszerzył swój zasięg, kształtując i przenikając warunki gospodarcze i społeczne nawet tych, którzy poza sferą jego się znajdują" 40. Stan taki każe Papieżowi stwierdzić, że w "naszych czasach nie tylko gromadzą się bogactwa, ale że skupia się także niezmierna potęga i despotyczna władza ekonomiczna w ręku nielicznych jednostek, które zazwyczaj nie są nawet właścicielami. lecz tylko stróżami i zarządcami powierzonego im kapitału, którym zupełnie dowolnie rozporządzają" 41. W zjawisku powyższym widzi Pius XI wielką wadę obecnego ustroju kapitalistycznego, bo naruszenie a nawet zupełne zburzenie proporcjonalnego stosunku pomiędzy czynnikami produkcji, co musi wywoływać w ustroju zaburzenia zarówno natury gospodarczej jak i społecznej. Zwłaszcza groźnym i niebezpiecznym staje się kapitalizm w formie plutokracji. Plutokracja bowiem jest bezwzględną i wszystko, co spotka narody, pokój, wojna czy rewolucja, wszystko to ci potentaci pieniężni potrafią wyzyskać ku swemu wzbogacaniu się; nawet najbardziej ciężka nędza narodu nastręcza im okazję do wzmacniania swej władzy42. Z wielką wnikliwością i znajomością splotu życia gospodarczego stwierdza Papież, że "władza (ekonomiczna) szczególnie jaskrawo występuje u tych, którzy jako powiernicy i władcy kapitału uzależniają od siebie kredyt i przydzielają go według własnej woli. Tym samym szafują poniekąd krwią, którą organizm gospodarczy żyje i trzymają w swej ręce niejako życie całego gospodarstwa tak, że przeciw ich woli nikt oddychać nie może"43.
Jakżeż trafnie i dosadnie powyższe słowa encykliki określają rolę instytucji kredytowych, banków i bankierów w dzisiejszych stosunkach gospodarczych. Instytucje kredytowe i bankowe, same w sobie przecież potrzebne i pożyteczne, obecnie wraz z giełdami stały się, jak powiedzieli biskupi austriaccy, drzewem śmierci, poszły na służbę potentatów finansowych do wyzyskiwania narodów, do rozkradania prawie wszystkich oszczędności, do doprowadzania coraz to szerszych warstw społecznych, przez ich zubożenie, do zupełnej zależności i prawdziwej niewoli 44, bo "przeciw ich woli nikt oddychać nie może". Świat bankierski stał się w państwach siłą panującą. "Po wolnym handlu przyszła dyktatura ekonomiczna", powiada encyklika45. W okresie wielkiej wojny i powojennym zło to wzmogło się jeszcze silniej, niż było przed wojną. Wydaje się obecnie, że istotą naszego układu życia gospodarczego to tzw. supremacja gospodarcza, czyli wszechwładza plutokracji, która kpi sobie nawet z zarządzeń dzisiejszych dyktatorów. Żywy przykład, co może supremacja gospodarcza tj. ta wszechwładza ekonomiczna nielicznych jednostek, mamy w Stanach Zjednoczonych Ameryki, gdzie tak zwycięsko walczy z prezydentem Franklinem Delano Roosevelt. "Quadragesimo Anno" supremację gospodarczą nazywa "siłą ślepą i potęgą wybuchającą" 46.
Dyktatura ekonomiczna nie poprzestaje na opanowaniu życia gospodarczego, ale swe macki zapuszcza na dziedzinę polityczną państwa, a nawet na bieg spraw międzynarodowych, wywołując groźne konflikty.
Encyklika " Quadragesimo Anno" przedstawia bieg tego procesu tymi słowy: "Nadmierne gromadzenie zasobów i potęgi wywołuje trzy rodzaje walk: walczy się najpierw o supremację ekonomiczną; potem ubiega się usilnie o władzę polityczną, by móc nadużywać jej wpływów i znaczenia do walki ekonomicznej, w końcu powstają zatargi międzynarodowe, już to, że poszczególne państwa używają swych wpływów i polityki na popieranie ekonomicznych interesów swoich obywateli, już też, że potęga i siły gospodarcze służą im na to, by polityczne spory między narodami rozstrzygnąć" 47.
Nacisk potentatów pieniężnych na państwo potrafi być tak wielki, a nieraz przestiżowy tak ponętny, że państwo ulega, słucha i wypełnia ich rozkazy, nie przewidując nawet groźnych i niebezpiecznych stąd dla siebie skutków. Dawne podboje kolonialne i obecna sprawa odzyskania utraconych kolonii, są tego krzyczącym dowodem.
Od lat niezbyt dawnych, a obecnie szczególnie ustrój gospodarczy przeżywa jakby gorączkę tworzenia spółek zarobkowych już to o charakterze przemysłowym już handlowym lub kredytowym. Prawie z reguły są to spółki akcyjne, nierzadko patronuje im kapitał anonimowy. Mimo, że państwo przez ustawy lub regulamin, chce czuwać nad interesami tych, którzy oszczędności swe tym spółkom powierzyli, przebiegły i niekrępowany nakazami etycznymi kapitał, ma wiele sposobów przywłaszczenia sobie tych oszczędności zwłaszcza drobnych. Najpospolitszymi sposobami są sztuczne bankructwa, inflacja, fikcyjne przedsiębiorstwa, sztuczna hossa i bessa akcyj itp.
Encyklika i to zjawisko obecnego ustroju odpowiednio ocenia. "Urządzenia prawne, zmierzające do popierania spółek zarobkowych przez to, że rozdzielają i ograniczają ryzyko, zbyt często dały okazję do pożałowania godnych nadużyć, widzimy bowiem, że tak zmniejszona odpowiedzialność małe czyni wrażenie: pod ochronę anonimowej firmy dzieją się najgorsze krzywdy i oszustwa; kierownicy tych stowarzyszeń gospodarczych posuwają się w swej niesumienności aż do wyraźnego zdradzania interesów tych, którzy oszczędności swe im powierzyli" 48.
Mówiąc o ocenie kapitalistycznego ustroju w encyklikach "Rerum Novarum" i "Quadragesimo Anno", mówiliśmy dotąd głównie, że użyję słów Piusa XI jak "przez długi czas" dodajny i przeróżnymi sposobami - "wszelkie dochody zagarniał kapitał dla siebie, pozostawiając robotnikowi zaledwie tyle, ile mu było dla utrzymania życia i odnowienia sił swoich niezbędne" 49.
Sprawie robotniczej w obecnym ustroju obie encykliki poświęcają dużo miejsca i wiele troskliwej uwagi. "Wzięliśmy sobie - pisze Leon XIII w "Rerum Novarum" - zbadanie całej sprawy (robotniczej) za obowiązek urzędu apostolskiego" 50. "Z prawa i obowiązku Naszego - oświadcza Pius XI w "Qadragesimo Anno" - wykonujemy urząd sędziowski w sprawach społecznych i gospodarczych" 51. Obie stwierdzają że "obok garstki przebogatych ludzi" 52, "warstwy potężnej" 53 znajduje się "masa ludzi biednych, słabych, rozgoryczonych"54, "nieprzejrzane rzesze nędzarzy" 55.
Stwierdzenie przez obie encykliki okropnego stanu bytowania milionowych rzesz robotniczych nie było przejaskrawione, jak pozornie mogłoby się wydawać. Niemniej jaskrawo obrazował położenie proletariatu, na niedawno odbytej w Genewie 24-ej międzynarodowej konferencji pracy, a więc już po wielkiej wojnie, w okresie "rozbudowanej ochrony pracy i pracujących", Herold Butler. Przeciętny tzw. "człowiek kapitalistyczny" - jak podkreśla Butler - na wszelkie istotne wartości otaczającego nas świata, poza wartością pieniędzy, jest ślepy. Przyroda, to dla niego surowce, a każdy człowiek inny - to ręce robocze. W epoce kapitalizmu podział pracy, posunięty do maksimum, zamienił robotnika w maszynę, zgasił w nim zainteresowanie do owocu pracy.
Niezadowolenie robotników zwiększa przeświadczenie, rozszerzone przez socjalizm, że pracę swą wykonują nie dla siebie, nie dla dobra ogółu nawet, ale dla wzbogacenia znienawidzonego przez siebie przedsiębiorcy. Kapitał-jak twierdzi Ferdynand Fried - zrównał poniekąd człowieka z maszyną, ludzi zniżył do poziomu bezdusznego narzędzia, maszynę skomplikowaną wzniósł na "wyżyny człowieka bez duszy" 56.
Mając na uwadze to tragiczne położenie wyzyskiwanego robotnika, Leon XIII w encyklice "Rerum Novarum" z całą mocą zwraca uwagę na godność człowieka pracującego: "Nie uważać robotnika za niewolnika, kierować się zasadą, że należy w nim uszanować godność osobistą, podniesioną jeszcze przez charakter chrześcijanina, - praca zarobkowa, według świadectwa rozumu i filozofii chrześcijańskiej, nie tylko nie poniża człowieka, ale mu zaszczyt przynosi, ponieważ daje mu szlachetną możność utrzymania życia, - bezwstydem zaś i nieludzkością jest uważać czło wieka za narzędzie zysku i szacować go według tego, ile mogą jego mięśnie i jego siły" 57.
Katolicki kodeks społeczny na podstawie "Rerum Novarum" poucza: "Praca nie jest siłą czysto narzędziową, "towarem", który się kupuje i sprzedaje, lub przenosi z miejsca na miejsce. Jak poucza Leon XIII, jest ona (tj. praca) "osobista", ponieważ siła czynna tkwi w samej osobie. Toteż pracę należy traktować jako coś ludzkiego, koniecznego człowiekowi dla utrzymania się, a nie jako prosty przedmiot handlu" 58.
Pius XI, mówiąc o kwestii robotniczej, w encyklice "Quadragesimo Anno", widać, radby ją przedstawić choć trochę optymistycznie. Zaznacza mianowicie, że ów "pauperyzm", owo nieludzkie traktowanie robotnika, obecnie w takim stopniu nie panoszą się jak dawniej. Pociesza się, że w państwach więcej postępowych i przodujących sytuacja materialna ludności pracującej niewątpliwie się poprawiła. Gdy zaś ojcowskie spojrzenie skierowuje do tzw. nowych części ziemi, bądź też do państw bliższego i dalszego Wschodu, gdzie kapitalistyczna technika i uprzemysłowienie znalazły sobie nowe zbiorowisko na milionowych masach pracujących, optymizm przygasa, a z serca ojcowskiego Piusa XI wyrywają się słowa: "Liczba nędznych proletariuszy urosła ponownie w rozmiary olbrzymie, a jęki ich wznoszą się z ziemi do Boga" 59.
Ubolewa też Pius XI nad sytuacją robotników rolnych, "zepchniętych na poziom najniższy, bez nadziei dorobienia się kiedykolwiek "kawałka własnego gruntu" i dlatego na wieczne czasy skazanych na byt proletariacki, jeżeli stosowne i skuteczne zarządzenia położenia nie zmienią" 60.
Z oburzeniem mówi Pius XI o losie matek pracujących. .Haniebnym nadużyciem - nazywa ten stan rzeczy, żeby żony i matki zmuszone były - z powodu niedostatecznych zarobków ojca szukać korzystnego zarobku poza domem ze szkodą dla wychowania dzieci" 61. Na to "zło konieczne" dziś często zwracało już uwagę i "Rerum Novarum" słowy: "Co może zrobić i wykonać mężczyzna dojrzały i silny, tego nie można wymagać od kobiety; natura bowiem przeznacza je do życia rodzinnego". Przy tym dotyka też pracy młodocianych mówiąc: "Odnośnie zaś do młodzieży pilnie baczyć należy, by nie pierwej szła do fabryk, aż z upływem lat osiągnie wystarczający rozwój cielesny, umysłowy i duchowy"62.
Przyczyny proletaryzacji pracujących, obciążania pracą żon, matek i młodzieży "Quadragesimo Anno" dopatruje się w tym, że "bogactw, zdobytych hojnie w naszych, tzw. "industrializmu" czasach, nie podzielono słusznie i rozmaitym warstwom społecznym nie dość sprawiedliwie przysądzono" 63. Nic więc dziwnego, że "jęki ich (proletariuszy) - pisze Pius XI w encyklice "Quadragesimo Anno" - wznoszą się z ziemi do Boga" 64. I dlatego domaga się, "aby przynajmniej w przyszłości nowo wytworzone dobra w słusznej mierze znalazły się u tych, którzy dają kapitał, ale tak samo w dostatecznej ilości przeszły na tych, którzy dają swą pracę".
Przeto obecny stan rzeczy jest niebezpieczny i domaga się naprawy przez lepszy podział dóbr materialnych, przez lepszy i sprawiedliwszy ustrój własności prywatnej. Jest to tak ważne, i nie do ominięcia, że "jeśli się ich (zaleceń Papieża w sprawie lepszego podziału dóbr materialnych) odważnie i niezwłocznie nie wprowadzi w życie, nie może sobie nikt wmawiać, że porządek publiczny, pokój i zgodę wśród społeczności ludzkiej będzie można przeciw burzycielom obronić" 65. Niedwuznacznie daje tu Papież do zrozumienia, że nie pochwala obecnego podziału własności, że konserwowanie obecnego stanu, z jego niesprawiedliwym podziałem dóbr materialnych prowadzi do rewolucji społecznej i do komunizmu. Bardziej wyraźnie zdaje się to Papież stwierdzać, gdy pisze66: "Przewrotowi i ruinie społecznej torują drogę" ci, którzy "nie usuwają albo nie zmieniają w państwie tych objawów, które umysły doprowadzają do rozpaczy" 67.
Pius XI domagając się sprawiedliwego podziału dóbr i własności, uskarża się, że nie może zrozumieć, jak można twierdzić, jakoby "Kościół i zwolennicy Kościoła popierali bogatych, zaniedbując robotnika" 68. Ubolewa i piętnuje Papież, że "nie brak nawet takich, którzy nadużywają religii samej, pragnąc jej powagą pokryć niecne swe praktyki, by tylko uchylić się od zupełnie sprawiedliwych żądań robotnika". Ci niecni ludzie naprawdę "zawinili, że na Kościół bez jego winy padło podejrzenie, iż sprzyja bogatym i nie ma serca dla wydziedziczonych tego świata i że nie wzruszają go potrzeby ich i troski69.
Obie encykliki nawołują do reformy ustroju własnościowego, by ulżyć ciężkiej doli mas robotniczych, ale i obie też odrzucają postulat zniesienia własności. "Quadragesimo Anno" postulat ten odrzuca, gdy mówi: "Grzeszy... rozgoryczony proletariat, który... wszelką bez różnicy własność, wszelkie dochody i zyski, pracą rąk niezdobyte, zwalcza i znieść pragnie 70. "Rerum Novarum" postulat zniesienia prywatnej własności nazywa niesprawiedliwym, gdyż "zadaje gwałt prawym właścicielom, psuje ustrój i do głębi wzburza społeczeństwo" 71.
Opowiadając się w zasadzie za instytucją własności, obie encykliki są zdania, że i instytucja salariatu, czyli płacy za pracę sama w sobie nie jest niesprawiedliwa. Leon XIII sprawę płacy uważa za bardzo ważną i pisze, że "rozważoną być musi z całą sprawiedliwością, jeśli się chce uniknąć stronniczości" 72.
I w rzeczy samej poświęca płacy wiele uwagi, gruntowego i wnikliwego omówienia73. Pius XI, akceptując wywody Leona XIII, również obszernie traktuje to zagadnienie 74 i z całą troskliwością podaje zasady sprawiedliwej zapłaty, możliwie dostosowanej do obecnych warunków gospodarczych i społecznych 75.
Kapitalizm i indywidualizm nie tylko ustrój gospodarczy osłabiają w jego spoistości i dezorganizują go, ale rozbijają też i życie społeczne. Pius Xl, który temu ujemnemu rysowi obecnego ustroju poświęca dużo uwagi w encyklice "Quadragesimo Anno" 76 stwierdza, że "życie społeczne obecnie tak upadło i prawie zanikło, że pozostały prawie same jednostki i państwo... Życie społeczne bowiem stało się bezkształtne"77. Taki stan jest nienaturalny i daleki od doskonałości, o jakiej mówi Leon XIII w "Rerum Novarum": "Doskonałość społeczeństwa polega na dążeniu do celu, dla którego powstało i na takim zbliżaniu się do niego, iżby wszystkie ruchy i wszystkie działania społeczne pochodziły z tej samej przyczyny, która dała początek stowarzyszeniu. Stąd odchylenie od celu jest zepsuciem, powrót do celu uleczeniem" 78.
Przyjrzawszy się obecnemu społeczeństwu, trzeba chyba stwierdzić, że jest w stanie "zepsucia". Bowiem miejsce współpracy zajmuje walka klas, miejsce ładu-rozstrój. Społeczeństwo dzisiejsze przedstawia kłębowisko skłócone, pozbawione przewodniej idei, formy, zanarchizowane. Nie ratuje sprawy istnienie organizacyj społecznych, a nawet "przerost organizacyj". Istniejące organizacje nie wyrażają bowiem integracyjnej dążności poszczególnych grup społecznych i nie zmierzają do zorganizowania społeczeństwa, ale je rozbijają przez podkreślanie grupowych, cząstkowych interesów z pominięciem ogólnych, społecznych79. Dobrze przeto ocenia życie społeczne w obecnym ustroju Pius XI, nazywając je "bezkształtne".
Społeczeństwo "bezkształtne", rozbite, zanarchizowane nie jest zdolne wytworzyć dla siebie autorytetu, zaś bez autorytetu społeczeństwo istnieć nie może. Zazwyczaj społeczeństwu, rozbitemu na jednostki, państwo narzuca swój autorytet i swoją ingerencję.
Państwo, zwłaszcza nowoczesne, bez względu na to, czy zachodzi potrzeba, czy nie, chętnie ingeruje w życie społeczeństwa, a jeszcze chętniej przekracza swe kompetencje, bo odznacza się zazdrością i nie znosi obok siebie wolnych i samodzielnych społeczności. Monopolizuje w swych rękach szkołę, czyni zamachy na małżeństwo i rodzinę, a nawet chętnie upaństwowiłoby i miłosierdzie chrześcijańskie.
Ani Leon XIII, ani Pius XI nie są entuzjastami ingerencji państwa w życie społeczno-gospodarcze. Leon XIII powiada, że państwo winno interweniować w życie społeczne tylko wtedy, kiedy zagrożony został interes ogółu, albo interes którejś z części składowych społeczeństwa państwowego 80. Pius XI, by państwo lepiej i skuteczniej sprostało swym zadaniom, odnośnie życia społeczno-gospodarczego swych obywateli, ingerencję sprowadza do kierownictwa, nadzoru, przynaglania, powstrzymywania, stosownie do poszczególnego wypadku i potrzeby 81. Jest zdania, że jeżeli państwo przekroczy swe kompetencje i za dużo weźmie na swe barki, może się przyczynić raczej do powiększenia dezorganizacji społeczeństwa, bo "załamie się pod ciężarem nieskończonych zadań i zobowiązań" 82.
Wreszcie obaj Papieże omawiając współczesny ustrój społeczno-gospodarczy zarzucają mu: Leon XIII - warstwom posia dającym egoizm, robotnikom - ducha buntu 83, zaś Pius XI - nieokiełzaną i brudną chciwość oraz samolubstwo i ogólnie, że "bez przesady można powiedzieć, że dzisiejsze stosunki społeczne i gospodarcze tak się ułożyły, że olbrzymiej ilości ludzi przeogromnie utrudniają zabieganie o tę jedną rzecz nieodzowną, mianowicie o zbawienie dusz", bo "martwa materia wychodzi z warsztatu uszlachetniona, ludzie zaś psują się tam i nikczem nieją 84 .
To psucie się ludzi, ich rozkład moralny, obniżenie obyczajów uważa "Quadragesimo Anno" również za jeden ze skutków współczesnego ustroju społeczno-gospodarczego, w którym stwierdza "odwrócenie się od chrześcijańskiego prawa w życiu społecznym i gospodarczym... skłonność do cenienia wyżej przemijających dóbr tego świata niż dobra niebiańskie i trwałe... nienasycone pragnienie bogactwa i dóbr doczesnych, które niewątpliwie we wszystkich czasach podniecało człowieka, by gwałcił zakon Boży i deptał prawa bliźniego, jednak w współczesnym ustroju gospodarczym naraża słabość ludzką na częstsze jeszcze upadki" 85.
Lekceważenie zasad moralnych z oburzeniem i lękiem zarazem wytyka Pius XI kierownikom życia gospodarczego i przedsiębiorcom: "Jeżeli kierownicy życia gospodarczego z prostej zboczyli ścieżki, musiało to mieć takie następstwo, że i szerokie warstwy robotnicze do tej samej stoczyły się przepaści... Lęk ogarnia, jeżeli przypomnimy sobie wielkie i liczne przeszkody w należytym obchodzeniu świąt, jeżeli zauważymy powszechne osłabienie ducha prawdziwie chrześcijańskiego, który niegdyś nawet nieuczonych prostaczków tak szlachetnymi przepajał myślami, a który dziś ustąpił miejsca wyłącznej i jedynej trosce o chleb powszedni"86.
Obie encykliki, bo zarówno "Rerum Novarum" jak "Quadragesimo Anno", oceniając obecny ustrój społeczno-gospodarczy, czynią mu wiele zarzutów i ostro krytykują. Zwłaszcza Pius XI w swej encyklice "Quadragesimo Anno", omawiając ustrój obecny w szerszym zakresie, niż to uczynił Leon XIII, dotyka prawie wszystkich podstawowych zagadnień ustrojowych i proponuje szereg reform, wskazuje środki, jakich użyć należało by do poprawy ustroju. Przestrzega przed czysto mechanicznymi i arbitralnymi przemianami społecznymi, przestrzega też przed ekstremizmem indywidualizmu i komunizmu. Analizując doktrynalne założenia socjalizmu i jego kierunków, dochodzi do przeświadczenia o niemożliwości pogodzenia go z dogmatami Kościoła katolickiego, ponieważ jego poglądy na społeczeństwo odbiegają całkowicie od prawdy chrześcijańskiej. Nie bacząc jednak na błędy, słowy pełnymi miłości i ojcowskiej troskliwości zaprasza Pius XI wyznawców socjalizmu "by wrócili na matczyne łono Kościoła... do domu ojcowskiego..." 87
Z zalecanych środków naprawy ustroju bodaj największą wagę podkreślają obaj Papieże odrodzenia moralnego, poprawy obyczajów. Z mocnym akcentem pisze o tym Leon XIII: "Niech wszyscy zrozumieją, że nacisk należy położyć na odnowienie chrześcijańskich obyczajów, bez czego na nic się przydadzą środki, podane przez roztropność ludzką, choćby uznane były za najwłaściwsze" 88. Wiadomo, że odnowieniu chrześcijańskich obyczajów w życiu społeczno-gospodarczym przeciwstawiają się wrogie i wielkie siły. Świadom jest tego Pius XI i nie łudzi się, ale, podzielając powyższe słowa swego poprzednika, oświadcza, że "inaczej wszystkie wysiłki będą daremne i budować się będzie nie na skale, lecz na lotnym piasku" 89. Podkreśliwszy ważność i konieczność odnowienia obyczajów wyjaśnia dalej szczegółowo Papież, na czym ono winno polegać, ku czemu zmierzać, jaką obrać drogę i jakimi zasadami się kierować, by doprowadzić do owego odrodzenia życia chrześcijańskiego 90.
1 Quadragesimo Anno, według tłumaczenia ks. bisk. Okoniewskiego. Warszawa K.A.P. s. 14.
2 Przewodnik Społeczny, 1932 r. kwiecień. s. 136. Katolicka Agencja Prasowa nr 248 z 11 grudnia 1929 r. podała za tygodnikiem francuskim "Action Catholique de France" zestawienie art. 427 Traktatu Pokoju z ostępami "Rerum Novarum", Quadrag. Anno. s. 14.
3 Q. A. s. 25.
4 Tamże, s, 49.
5 Dr Johannes Messner, Die soziale Frage der Gegenwart. Eine Einfuhrung 1934. Insbruck-Wien-Munchen. s. 5 nn.; X. dr Antoni Szymański, Zagadnienie społeczne. Wyd. II. Lublin 1929. 3. 1 nn.; Qaa-dragesimo Anno. s. 62.
6 X. Jan Piwowarczyk, Kryzys społeczno-gospodarczy w świetle katolickich zasad. Kraków 1932. s. 10 n.
7 Katolicyzm, kapitalizm, socjalizm. List pasterski biskupów austriakich. Przełożył i objaśnił x. Stefan Wyszyński. Lublin 1928. s. 27,
8 X. Jan Piwowarczyk, dz. cyt. s. 11 n.
9 J. Piwowarczyk, dz. cyt. s. 17.
10 Przy omawianiu ruchu katolicko-społecznego wiele szczegółów wypadło pominąć, by nie rozszerzać rozmiarów zakreślonych.
11 Q. A. s. 10.
12 Zob. s. 1.
13 Rerum Novarum według; tłumaczenia x. Jana Piwowarczyka. Kraków 1931. s. 41.
14 Q. A. s. 61-62.
15 Q. A. s. 35.
16 Tamże. s. 37.
17 Tamże. s. 42.
18 Przewodnik społeczny, miesiącznik, 1931 r. grudzień, s. 486.
19 Q. A. s. 10.
20 Tamże. s. 47-48,
21 Q. A. a. 77.
22 R. N. s. 19.
23 Q. A. s. 80.
24 R. N. s. 19.
25 Q. A. s. 80.
26 R. N. s.43.
27 Q. A. s. 81-82.
28 R. N. s. 73.
29 Q. A. s. 80.
30 Tamie. s. 63-64.
31 R. N. s. 19.
32 Tamże. s. 19.
33 Q. A. s. 65.
34 Tamże. s. 55.
35 Tamże. s. 55.
36 Tamże. a. 55.
37 Q. A. s. 66.
38 R N. s. 19-20.
39 Tamie. s. 89.
40 Q. A. s. 62.
41 Tamże. s. 63,
42 Cf. Katolicyzm, kapitalizm..., dz. cyt. s. 20 n.
43 Q. A. s. 63.
44 Cf. Katolicyzm... dz. c. s. 21.
45 Q. A. s. 64.
46 Q. A. s. 56.
47 Tamże. s. 64.
48 Q. A. s. 80-81.
49 Tamże. s. 36.
50 R. N. s. 18.
51 Q. A. s. 25.
52 Tamże. s. 39.
53 R. N. a. 73.
54 R. N. s. 74.
55 Q. A. s. 39.
56 Ferdynand Fried, Das Ende des Kapitalismus. s. 42.
57 R. N. a. 43.
58 Kodeks Społeczny, przełożył Ludwik Górski. Lublin-1928, s. 24 n. 71.
59 Q. A. a. 40.
60 Tamże. s. 40.
61 Q. A. a. 45.
62 R. N. s. 68.
63 Q. A. s. 41.
64 Tamże. s. 40.
65 Tamże. s. 42.
66 Q. A. s. 68.
67 Ks. Jan Piwowarczyk, Kryzys... dz. cyt. s. 38 i n.
68 Q. A. s. 75.
69 Tamże. s. 75-76.
70 Tamże. s. 38.
71 R. N. a. 22.
72 Tamże. s. 60.
73 R. N. s. 69-75.
74 Q. A. a. 42-49.
75 O płacy obszerniej mówi inny rozdział.
76 Q. A. s 49-61.
77 Tamże. s. 50.
78 R. N. s. 51.
79 Ks. Jan Piwowarczyk, Kryzys... dz. cyt. s. 110 i n.
80 R. N. s. 62.
81 Q. A. 8. 51.
82 Tamie. s. 50.
83 R. N. s. 91.
84 Q. A. a. 79, 78 i 83.
85 Tamże. s. 79-80.
86 Tamie. a. 82.
87 Q. A. s. 66-76.
88 R. N. s. 90.
89 Q. A. s. 77.
90 Tamże. s. 77�93.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOP Wałbrzych
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 27 Sie 2006
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:38, 27 Sie 2006    Temat postu:

Prezentujemy drugi rozdział "Korporacjonizmu" autorstwa księdza Szymańskiego, w którym zapoznajemy się z aspektami korporacjonizmu jako ustroju społecznego a także jako systemu gospodarczego.

Korporacjonizm

§ 1. Korporacjonizm jako ustrój społeczny

Korporacjonizm pojmuje się zwykle jako ustrój gospodarczy. W gruncie rzeczy ustrój korporacyjny to przede wszystkim społeczny, w tym sensie, że dotyczy społecznych warunków działalności gospodarczej. Zależnie bowiem od poglądu na budowę społeczeństwa jako grupy społecznej stwarza się takie lub inne warunki dla gospodarczego działania jednostek i państwa.

I. INDYWIDUALIZM I LIBERALIZM

Podstawową zasadą indywidualizmu jest teoretycznie nieograniczona wolność i niezależność jednostki, swoboda jednostkowego działania i własna odpowiedzialność. Jednostka jest faktem pierwotnym i źródłem praw.
Wypływają stąd doniosłe następstwa: ilościowe pojmowanie społeczeństwa jako grupy społecznej i zamknięcie działalności gospodarczej wyłącznie w ramach działalności prywatnej.
1. Społeczeństwo jest tylko nazwą na oznaczenie ludzi, mieszkających na określonym terytorium zwykle w ramach organizacji państwowej.
Jak nie ma organicznej całości, tak w obrębie społeczeństwa nie ma organicznych mniejszych grup, rzekomo opartych na wspólnym dobru zawodowym. Znosząc cechy i inne organizacje zawodowe, rewolucja francuska powoływała się właśnie na to, że nie ma wspólnych interesów zawodowych, wynikających z natury społecznego i gospodarczego życia, odrzuciła przeto les prétendus interets communs.
Są tylko interesy jednostkowe i bezpośredni stosunek między jednostką i organizacją państwową lub prywatną.
2. Jak nie ma społeczeństwa jako organicznej całości, tak również nie ma dobra powszechnego, jako wyrazu tej organicznej całości. Dobro powszechne ma charakter ilościowy: jest to najwyższe dobro największej liczby ludzi.
Władze publiczne nie są jednym z ogniw i źródeł tej organicznej całości, lecz zawdzięczają swe istnienie i działanie umowie. Żeby usunąć walkę wszystkich przeciw wszystkim, która może powstać z nieograniczonej wolności, żeby załatwić sprawy, które dotyczą wszystkich, obywatele ustanawiają władze publiczne i przekazują im część swoich własnych praw.
Obowiązki władzy publicznej sprowadzają się do pilnowania porządku i bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego, do obrony praw jednostek i swobody jednostkowego działania, do wykonywania tych przedsięwzięć, które są konieczne dla wszystkich, ale nie są rentowne jako przedsiębiorstwo prywatne. Terenem działalności władz publicznych jest przeto dziedzina polityczno państwowa a tylko w bardzo małym zakresie dziedzina gospodarcza, bo to w całości należy do prywatnej działalności obywatela.
3. Każdy człowiek kieruje się dobrem własnym, zmierza do własnego szczęścia i dobrobytu. Jest to działalność instynktowa, którą działalność państwa mogłaby tylko osłabić lub wykoleić. Należy każdemu zostawić swobodę działania. Państwo może ingerować tylko wtedy, gdy zachodzi naruszenie cudzych praw.
Z tych samych względów swobody działania nie powinny również krępować organizacje zawodowe i gospodarcze, przede wszystkim związki zawodowe i umowy zbiorowe.
4. Z samej działalności gospodarczej wyrastają instytucje gospodarcze i harmonia interesów. Interesy jednostki są zgodne z interesem społeczeństwa, bo społeczeństwo to zbiór tych jednostek. Interesy jednostek są zasadniczo również zgodne między sobą, bo każdy dąży do własnego dobra i wie, że nigdy się nie opłaca wzbogacać się cudzym kosztem. Wszyscy wzajemnie siebie potrzebują. Finansista musi szanować interesy przemysłowca i odwrotnie, bo wzajemnie się potrzebują; pracodawca bez pracobiorcy nie może uruchomić swego zakładu pracy, pracobiorca bez pracodawcy nie będzie miał zarobku; kupiec potrzebuje klienta i odwrotnie. Życie gospodarcze i harmonia interesów dokonywa się automatycznie. Jeśli zaś kiedy powstaje przejściowa sprzeczność interesów, to się ją wyrównywa umową.
Zasadą kierowniczą jest więc wolność gospodarcza wraz z wolną konkurencją we wszystkich dziedzinach. Jest ona głównym motorem bogactwa i dobrych warunków życia. Współzawodnictwo skłania do postępu technicznego, do obniżki cen, do dobrej obsługi spożywców itd.

II. KOLEKTYWIZM SPOŁECZNY

Wprost przeciwne stanowisko zajmuje kolektywizm społeczny.
1. Jego zdaniem jedyną i pierwotną rzeczywistością jest kolektyw, zbiorowość narodowa, rasowa lub klasowa. Człowiek jest tylko składową częścią tej zbiorowości. Nie ma własnych praw, lecz tylko te i takie, jakie mu przyzna zbiorowość. Indywidualizm zna wolność jednostkowego działania, a nie ma zrozumienia dla wolności zbiorowego działania. Kolektywizm odwrotnie uznaje zbiorowe, dokładniej masowe działanie, a nie uznaje swobody jednostkowego działania. Dobro jednostki osiąga się przez dobro zbiorowości. Jednostka nie działa ani pracuje dla siebie, lecz dla zbiorowości, i dopiero przez zbiorowość dla siebie. Zarząd zbiorowości troszczy się o dobro składających ją jednostek. Prawo prywatne ginie całkowicie na rzecz publicznego. Związki zawodowe są organem zbiorowości, umowy zbiorowe � rozporządzeniami władz publicznych.
2. Działalność władz publicznych obejmuje zarówno dziedzinę państwowo polityczną, jak gospodarczą. Gospodarstwo społeczne, zdaniem Marksa, Sorela, Lenina, to jedna fabryka i jedno biuro, pozostające pod jednym centralnym zarządem. Właściciele prywatni giną i zamieniają się na pracobiorców lub funkcjonariuszy gospodarczych 1. 3. Najbardziej typowym wyrazem kolektywizmu jest gospodarstwo socjalistyczne i bolszewickie. Zbliża się do niego narodowy socjalizm. Mimo bowiem pozorów samorządu gospodarczego samo gospodarstwo i stosunki pracy poddał pod bezpośredni wpływ państwa.

III. PERSONALIZM

Katolicka nauka społeczna odrzuca oba te poglądy jako jednostronne i błędne. Jest ona nauką syntetyczną, gdyż nie opiera się ani na samowystarczalnym osobniku ani na kolektywie, lecz na człowieku, który posiada znamiona jednostkowe i społeczne.
1. Człowiek jest osobą i z tego tytułu jest źródłem praw o charakterze jednostkowym oraz podmiotem działania jednostkowego i zbiorowego, podmiotem pracy, odpowiedzialności i własności. Działalność gospodarcza wchodzi do zakresu prywatnej działalności ludzi.
2. Jednocześnie człowiek ma znamiona społeczne, które go przeznaczają do życia społecznego w rodzinie, zrzeszeniach, narodzie, państwie, Kościele. Społeczeństwo nie jest tylko zbiorem jednostek, lecz również zrostem, zespołem na podstawie wzajemnej pomocy i wspólnego celu. W społeczeństwie tworzą się różnego rodzaju stosunki i sytuacje, jak np. podziału pracy, podrzędności i nadrzędności, zwierzchnictwa i posłuszeństwa, pomocy, współdziałania i współzawodnictwa; tworzą się procesy i prądy społeczne. Jest ono przeto organiczną całością. Jest rzeczywistością, czymś więcej niż gromada ludzi, choć nie jest bytem substancjalnym, lecz przypadłościowym, jako funkcja działalności ludzi.
Samo będąc zespołem, pewnego rodzaju organizmem społecznym, społeczeństwo nie składa się tylko z jednostek, ale również z mniejszych organizmów, jak rodzina, stan zawodowy, dobrowolne zrzeszenia. "Ustrój, jak brzmi mistrzowskie powie dzenie św. Tomasza2, jest jednością powstałą z dobrego złoże nia wielości. Prawdziwy zatem i naturalny ustrój społeczny wymaga wielości członów społecznego organizmu, które by w jedność spajała jaka więź mocna" 3.
3. Skoro istnieje społeczeństwo jako organiczna całość, przeto istnieje także dobro powszechne tej całości, różne od sumy dóbr jednostkowych i prywatnych, ale będące warunkiem ich istnienia i pomyślności.
Władza publiczna jest przejawem tej organicznej całości i źródłem jej jedności wewnętrznej. Jej zadaniem jest troska o dobro powszechne. Ma ona przeto do spełnienia nie tylko działalność negatywną, ochronę praw, porządku i bezpieczeństwa, ale także zadania pozytywne zarówno w dziedzinie polityczno publicznej, jak i gospodarczej, o ile tego wymaga dobro powszechne.
Jak istnieje dobro powszechne ogólne, tak istnieje szczegółowe dobro powszechne mniejszych organizmów, np. rodziny, stanu zawodowego, bo one również stanowią organiczną całość, na której czele stoi odpowiednia władza.

IV. STAN ZAWODOWY

1. Wśród tych czynników, które tworzą życie społeczne, ważne miejsce zajmuje praca. Ta sama lub podobna praca, wykonywana przez ludzi, tworzy między nimi specjalne stosunki i związki. Podobieństwo zawodu wyodrębnia ich pod pewnym względem z reszty społeczeństwa; stwarza podobieństwo psychiki i zwyczajów, nawet języka; powoduje odrębność interesów wobec innych grup pracy, a zarazem pewną rozbieżność obok tożsamości wewnątrz własnej grupy; w samej grupie wysuwają się na czoło elementy kierownicze, cieszące się własną powagą lub zawdzięczające swe wpływy majątkowi, tradycji. Tak powstaje naturalne ugrupowanie, którego podstawą jest tożsamość lub podobieństwo wykonywanej pracy. Tworzy się stan zawodowy, do którego należą ludzie "nie na mocy swego stanowiska na rynku pracy, ale zależnie od funkcji społecznej, z którą są związani" 4. "Jak sąsiedzka łączność skłania mieszkańców poszczególnych miejscowości do wiązania się w gminy, tak też wykonywanie tego samego zawodu, tak gospodarczego, jak innego pobudza ludzi do tworzenia pewnych stowarzyszeń czyli korporacji. Zarówno jedno, jak drugie wynika z natury. Dla tego wielu uważa te autonomiczne korporacje za naturalne, chociaż nie istotne, części składowe ustroju społecznego" 5.
2. Z natury rzeczy w obręb stanu zawodowego wchodzą ci wszyscy, którzy wykonują dany zawód, których łączy proces wytwarzania lub wymiany, zarówno samodzielni gospodarze, jak najemnie zatrudnieni, pracodawcy i pracobiorcy. Wszyscy oni bowiem stanowią organiczną całość.
Stąd wynika, że prawna organizacja stanu zawodowego powinna być przymusowa i powszechna, tzn. że każdy, kto wykonuje dany zawód powinien należeć do korporacji. Z porównania organizacji stanu zawodowego do organizacji gminnej przez Q, A. 6, można wnioskować, że Q. A. uznaje przymusowość i powszechność organizacji. Ten sam wniosek można wyprowadzić z tego, że Q. A. za więź spajającą stan zawodowy uznaje wytwarzanie dóbr materialnych albo świadczenie usług 7, w których to czynnościach uczestniczą wszyscy członkowie danego zawodu.
Jeśliby korporacja nie obejmowała wszystkich, wtedy by nie spełniła swego zadania, tzn. nie byłaby prawną organizacją przyrodzonej grupy pracy, stanu zawodowego.
Aby osiągnąć ten cel, wystarczy wciągnięcie na listę członków zawodu, podobnie jak wszyscy mieszkańcy danej miejscowości są członkami gminy. Przymus ten jednak nie oznacza nierozerwalnego związku z zawodem (inaczej w średniowieczu). Ze względu na doniosłość wolności gospodarczej i obyczaj wolnościowy, każdy ma swobodę wykonywania takiego lub innego zawodu (jeśli uczyni zadość warunkom, o ile są przewidziane) oraz jego zmiany, ale dopóki wykonywa dany zawód, wchodzi do jego prawnej organizacji i podlega przepisom, wydanym przez władze korporacyjne. Jak przymusowa organizacja stanu zawodowego nie znosi wolności wyboru zawodu, tak samo nie usuwa wolności stowarzyszeniowej.
Prawo znoszania się (ale nie przeciw moralności i dobru powszechnemu) przysługuje człowiekowi na mocy prawa przyrodzonego. Korporacja jest przejawem tego przyrodzonego prawa zrzeszania się i nie może uniemożliwiać innych form zrzeszania się. Obok tego motywu ogólnego są jeszcze szczegółowe. Korporacja ma na celu wspólne sprawy całego zawodu i szczegółowe poszczególnych grup, o ile te sprawy poszczególne wiążą się z duchem zawodu. Otóż dla troski o te poszczególne interesy mogą powstawać odrębne organizacje zależnie od woli zainteresowanych. "Jak mieszkańcy jednej gminy tworzą sobie dla różnych celów różne stowarzyszenia, w których udział członkowski lub niebranie udziału zostawione są zupełnej swobodzie każdego, podobnie i należący do tego samego zawodu mają prawo łączenia się między sobą w wolne stowarzyszenia dla celów, związanych z wykonywanym zawodem" 8. Różnice ideologiczne mogą wymagać osobnej organizacji.
Co więcej, Q. A. uznaje odrębne organizacje pracodawców i pracobiorców. "Sprawy, przy których szczególne interesy pracodawców lub pracobiorców szczególnej wymagają troski lub ochrony, mogą być oddzielnie przez obydwie strony rozpatrywane lub rozstrzygane stosownie do warunków sporu" 9. Są to organizacje klasowe, złożone z pracodawców lub pracobiorców, ale nie są one związane z walką klasową i nie wyłączają współpracy klas. Dla organizacji, uznających i uprawiających walkę masową, nie ma miejsca w ustroju korporacyjnym 10.
Wolne organizacje mogą istnieć w obrębie korporacji danego zawodu. Ale "tę samą wolność należy przyznać w zakładaniu stowarzyszeń, które sięgają poza granice poszczególnych zawodów" 11.
3. Jak na czele każdego stowarzyszenia stoi zarząd, sprawujący władzę, tak samo na czele korporacji stoi władza. Między władzą prywatno stowarzyszeniową a korporacyjną jest jednak różnica. Władza stowarzyszeniowa jest władzą o tyle, o ile ktoś należy do stowarzyszenia; gdy nie chce jej uznać, występuje ze stowarzyszenia. Władza korporacyjna jest władzą nad całym zawodem i jej postanowienia mają moc wiążącą wszystkich członków zawodu, są regulaminem zawodowym. Pochodzi to stąd, że stan zawodowy stanowi organiczną całość przyrodzoną, której władze mają dbać o dobro zawodu. To szczegółowe dobro powszechne stanu zawodowego jest źródłem, to którego wypływa władza korporacyjna, jej uprawnienia i granice tych uprawnień.
Sposób powoływania władzy korporacyjnej nie wpływa na jej uprawnienia. One bowiem wypływają z natury rzeczy.
Można to wyjaśnić na przykładzie umów zbiorowych.
Ustawodawstwo indywidualistyczno liberalne nie umiało sobie dać rady z umową zbiorową. Jeśli to jest umowa, to ona obowiązuje tylko te jednostki, które ją zawierały. Tymczasem umowę zbiorową zawierają zarządy stowarzyszeń a nie jednostki; obowiązuje ona wszystkich członków stowarzyszenia a także tych, którzy przystąpili do stowarzyszenia już po jej zawarciu; co więcej, rozporządzeniem władzy administracyjnej rozciąga się moc obowiązującą umowy zbiorowej nawet na nienależących do stowarzyszenia, które ją zawierało. Jeśli się zaś przyjmie, że korporacja jest prawną organizacją stanu zawodowego, naturalnie powstającej grupy 12 na podłożu wykonywania tej samej lub podobnej pracy, to łatwo zrozumieć istotę umowy zbiorowej. Mimo iż nazywa się umową, nie jest ona umową w ścisłym znaczeniu, lecz regulaminem, "ustawą", która normuje ogólne warunki pracy i płacy i dlatego obowiązuje wszystkich członków stanu zawodowego. Jej umowność polega na tym, że powstaje drogą ugody zainteresowanych stron, ale obowiązuje nie jako umowa, lecz jako regulamin zawodu, ogłoszony lub przyjęty przez władze stanu zawodowego.
4. "Na czele swych zadań korporacje stawiać powinny sprawy wspólne całemu stanowi zawodowemu" 13.
Te sprawy wspólne czyli szczegółowe dobro powszechne zawodu to moralność zawodowa i dobre obyczaje, to uporządkowanie działalności gospodarczej, zwłaszcza wolności i współzawodnictwa, to uporządkowanie stosunków pracy, słowem, stworzenie warunków dla dobrobytu i postępu gospodarczego w ramach sprawiedliwości i miłości społecznej.
Władze korporacyjne mają dbać o wspólne sprawy stanu zawodowego, o dobro zawodowe, ale także o dobro powszechne. "Więzią spajającą ...dla wszystkich stanów zawodowych jest dobro publiczne, do którego wszystkie stany zawodowe przyczyniać się winny przez uzgadnianie swoich wysiłków" 14. Władze korporacyjne powinny dbać, "by każdy zawód coraz lepiej współdziałał na rzecz wspólnego dobra całego społeczeństwa" 15.
5. Rzecz naturalna, istotną cechą korporacji jest samorząd w ramach ogólnego ustawodawstwa i pod kontrolą władz państwowych. Korporacja to samorząd zawodowy i gospodarczy, a nie rada przyboczna administracji ogólnej, ani narzędzie, którym się posługuje ta administracja; nie jeden więcej urząd, z pomocą którego, pod pozorami samorządu, administracja sprawuje bezpośredni zarząd życia gospodarczego stosunków pracy. Właściwa korporacja nie powiększa etatyzmu ani administracyjnej interwencji, lecz przeciwnie osłabia je i odradza bujność i rozmaitość społecznego życia. "Nienaruszalne i niezmienne owo najwyższe prawo filozofii społecznej: co jednostka z własnej inicjatywy i własnymi siłami może zdziałać, tego jej nie wolno wydzierać na rzecz społeczeństwa; podobnie niesprawiedliwością, szkodą społeczną i zakłóceniem ustroju jest zabieranie mniejszym i niższym społecznościom tych zadań, które mogą spełnić, i przekazywanie ich społecznościom większym i wyższym" 16. "Z tego względu władza państwowa powinna niższym społecznościom zostawić do wypełnienia mniej ważne zadania i obowiązki, które by ją zresztą zbyt rozpraszały, to zaś pozwoli jej na swobodniejsze, bardziej stanowcze i skuteczniejsze wykonywanie tych obowiązków, które do niej należą i które tylko ona może wykonać, mianowicie, kierownictwo, kontrola, nacisk, karanie nadużyć, zależnie od tego, co się wysuwa w danej chwili, czego żąda potrzeba. Sprawujący władzę winni być przekonani, że, im doskonalej na podstawie tej zasady pomocniczości przeprowadzony będzie stopniowy ustrój między poszczególnymi społecznościami, tym większy będzie autorytet społeczny i energia społeczna, tym szczęśliwszy i pomyślniejszy będzie stan praw państwa" 17. Zmniejszy się biurokratyczne traktowanie spraw gospodarczych i innych. Znikną eksperymenty a odrodzi się rozumność i celowość działania, gdyż sami zainteresowani zawodowcy lepiej poprowadzą sprawy niż urzędnicy.

§ 2. Korporacjonizm jako system gospodarczy

I. KORPORACJONIZM I GOSPODARSTWO

Korporacjonizm nie jest systemem gospodarczym i może istnieć w różnych ustrojach gospodarczych.
Łączy się jednak z pewnym podłożem ekonomicznym i z pewną wiązanką pojęć i instytucji ekonomicznych, które wynikają z personalistycznego poglądu na budowę społeczeństwa.
Korporacjonizm będzie katolicki, gdy przyjmie katolicką filozofię społeczną i katolicką etykę gospodarczą.
Głoszą one, że jednostka jest samodzielnym podmiotem działalności gospodarczej, posiada prawo decyzji i odpowiada za swój stan gospodarczy, że zatem konieczną instytucją jest własność prywatna, wolność gospodarcza i współzawodnictwo, że państwu przysługują pozytywne uprawnienia w dziedzinie gospodarczej; że życie gospodarcze opiera się na współpracy a nie na walce klas itp.
Ale korporacjonizm nie jest określonym systemem gospodarczym i dlatego np. mogą istnieć różne formy własności, mogą być węższe lub szersze granice wolności gospodarczej.
Korporacjonizm nie godzi się z gospodarstwem planowym, ponieważ w nim dyspozycja gospodarcza przechodzi od jednostek do centralnego zarządu i skutkiem tego zanika własność prywatna, wolność działalności gospodarczej i współzawodnictwa. Nie ma znaczenia, czy ośrodkiem planowania i dyspozycji jest państwo czy zjednoczenie zespołów.
Nie godzi się z gospodarstwem socjalistycznym i komunistycznym, ponieważ ono usuwa własność prywatną i wprowadza własność wspólną w postaci państwowej; ponieważ odpowiedzialność osobistą zastępuje odpowiedzialnością zbiorową; ponieważ opiera się na walce klasowej jako na istotnym elemencie społecznego współżycia.
Co do gospodarstwa kapitalistycznego należy odróżnić. Korporacjonizm nie godzi się z kapitalizmem, o ile on jest wyrazem indywidualistycznego poglądu społecznego i liberalizmu ekonomicznego, tj. o ile uznaje zasadniczą nieograniczoność własności prywatnej i współzawodnictwa, dążenie do zysku z pominięciem wymagań etyki, dobra powszechnego i zaspokojenia potrzeb; o ile odmawia państwu ingerencji w dziedzinie gospodarczej i społecznej; o ile znosi wolność zbiorowego działania i samorząd gospodarczy itp. Korporacjonizm może się jednak pogodzić z kapitalizmem, gdyż kapitalizm uznaje własność prywatną, wolność gospodarczą i odpowiedzialność osobistą. I dlatego ani R. N., ani Q. A. nie wzywają do usunięcia i zniszczenia kapitalizmu, lecz do jego przebudowy.

II. ZADANIA

1. Czyste gospodarstwo kapitalistyczne uznaje automatyzm gospodarczy. Wolne współzawodnictwo oraz prawo podaży i popytu ma doprowadzić do zgodnej współpracy gospodarstw, do postępu gospodarczego, sprawiedliwego dochodu i dobrobytu. Nie wszystkie te cele osiągnięto a doprowadzono do nieprzewidzianych oraz szkodliwych wyników. Reakcją przeciw tej liberalno kapitalistycznej zasadzie jest gospodarstwo etatystyczne i socjalistyczne oraz gospodarstwo kartelowe.
Gospodarstwo korporacyjne zmierza do uporządkowania działalności gospodarczej na podstawie sprawiedliwości i miłości. Wspólnie z władzami publicznymi usiłuje stworzyć takie ogólne warunki, takie ramy ustawowe i obyczajowe, aby walka gospodarcza nie wzięła przewagi nad współpracą, aby wolność nie zamieniła się na swawolę, źródło ucisku i wyzysku i anarchii gospodarczej, lecz była wolnością uporządkowaną; aby własność prywatna, zachowując swe uprawnienia, nie wyzbywała się obowiązków; aby dążenie do dobrobytu i bogactwa nie odbywało się kosztem zaspokojenia potrzeb szerokich mas ludności.
Gospodarstwo korporacyjne jest gospodarstwem uporządkowanym, ale tego uporządkowania nie dokonują ani państwo przez swoich urzędników, co prowadzi do etatyzmu i zubożenia, ani kartele, które nadają jednostronny kierunek życiu gospodarczemu, ani zespoły, które pozbawiają państwo uprawnień i znoszą faktycznie własność prywatną, lecz samorządy gospodarcze wraz z władzami publicznymi.
2. Korporacja dba o dobro wspólne stanu zawodowego i reprezentuje je wobec władz publicznych.

III. METODY DZIAŁANIA

Metody działalności korporacji w dziedzinie gospodarcze mogą być różne.
1. Głównym celem korporacji jest stworzenie odpowiednich warunków dla działalności gospodarczej, dla istnienia uczciwej konkurencji, dla wytwarzania się sprawiedliwej ceny i płacy. Korporacja osiąga to przez szczegółowe przepisy w ramach ustaw, przez przepisy własne, przez przestrzeganie dobrych obyczajów.
Organizując te ogólne warunki działalności gospodarczej, korporacja powinna prowadzić politykę gospodarczą, zgodną ze sprawiedliwością i miłością społeczną, powinna dążyć nie do tego, aby jak najwięcej wytwarzać, ale ku temu, aby zapewnić dobrobyt i zdrowy ustrój społeczny (deproletaryzacja, utrzymanie i rozwój drobnych i średnich zakładów pracy itp.).
Ważnym zadaniem korporacji będzie działalność rozjemcza i pojednawcza na terenie branżowym lub międzybranżowym.
Współcześnie tę działalność ogólną wykonują kartele, tj. organizacje jednostronne, złożone tylko z przemysłowców lub pośredników handlowych. Zdobywają one często stanowisko monopoliczne. Często walczą między sobą; rozstrzyga siła a czasami porozumienie. W korporacjach przeciwnie biorą udział przedstawiciele wszystkich kategorii: przemysłowcy, finansiści, pośrednicy, pracodawcy i pracobiorcy. Będą nieraz sprzeczności interesów, ale możność porozumienia się, znalezienia słusznego rozwiązania i należytej oceny zjawisk jest bez porównania większa niż przy kartelach. Sprzyja temu przezwyciężenie teorii walki klasowej i jednostronności organizacji klasowych oraz dojście do głosu solidarności opartej na procesie produkcyjnym.
2. Korporacja może wykonywać działalność pomocniczą, np. badanie kosztów produkcji, rynków zbytu i zakupów, możliwości postępu technicznego, standaryzacji towarów itp. zjawisk, które ułatwiają kalkulację przemysłową i handlową, ustalanie cen.
Do tej działalności wchodzi tworzenie pracowni i laboratoriów; organizowanie kredytu jako instytucji pomocniczej dla wytwarzania i wymiany; organizowanie ubezpieczeń od ryzyka przemysłowego i handlowego itp.
Do zadań korporacji należy troska o wykształcenie zawodowe.
3. Korporacja nie jest podmiotem bezpośredniej działalności gospodarczej, nie jest producentem ani kupcem. Prowadzenie przedsiębiorstwa na własny rachunek powinno należeć do wyjątków i być usprawiedliwione szczególnymi, bardzo ważnymi przyczynami.
W normalnym biegu życia gospodarczego korporacja nie może bezpośrednio regulować zjawisk gospodarczych, np. ustalać cen, wyznaczać rodzaje i rozmiary produkcji. Wystarczy z jednej strony działalność ogólna i pomocnicza, z drugiej - przeciwdziałanie nadużyciom i oszustwom, sztucznym monopolom itp. Taka bezpośrednia działalność mogłaby się łatwo upodobnić do ingerencji administracyjnej i spowodować ujemne skutki, jak np. dwojakie ceny, martwotę życia gospodarczego. Bezpośrednią ingerencję w zakresie cen, produkcji itd. można dopuścić wyjątkowo na okres przejściowy np. w czasie klęski żywiołowej albo gdy tworzy się sztuczna podaż lub popyt.
1 Por. X. A. Szymański, Zagadnienie społeczne. 1938 wyd. III. s. 185 nn.
2 Contra Gent. III. 71; S. Th. I. q. 65, 2 c.
3 Q. A. s. 87.
4 Q. A s. 85.
5 A. Q. s. 85.
6 s. 87.
7 Q. A. s. 87.
8 Q. A. s. 89.
9 Q. A. s. 87.
10 Q. A. s. 95.
11 Q. A. s. 89.
12 Q. A. s. 84; natura duce.
13 Q. A. s. 87.
14 Q. A. s. 87.
15 Q. A. s. 87.
16 Q. A. s. 81.
17 Q. A. s. 83.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOP Wałbrzych
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 27 Sie 2006
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:39, 27 Sie 2006    Temat postu:

ROZDZIAŁ TRZECI: KORPORACJA, JAKO INSTYTUCJA PRAWNA ŻYCIA ZBIOROWEGO

Ludzie zajmujący się w literaturze problemem korporacyjnym nie są bynajmniej zgodni na punkcie określenia istoty, rozmiarów i zasięgu korporacji. Tytułem przykładu wspominam, iż są poglądy dalej idące, jak np. dominikanina, niedawno jeszcze świeckiego profesora uniwersytetu w Nancy o. Renarda; są więcej umiarkowane, jak autora obszernego studium o systemie korporacyjnym J. Messnera oraz x. Antoniego Szymańskiego, są węższe jak np. z polskich pisarzy x. Ant. Roszkowskiego i x. Aleksandra Wóyciciego



I


Ludzie zajmujący się w literaturze problemem korporacyjnym nie są bynajmniej zgodni na punkcie określenia istoty, rozmiarów i zasięgu korporacji. Tytułem przykładu wspominam, iż są poglądy dalej idące, jak np. dominikanina, niedawno jeszcze świeckiego profesora uniwersytetu w Nancy o. Renarda1; są więcej umiarkowane, jak autora obszernego studium o systemie korporacyjnym J. Messnera2 oraz x. Antoniego Szymańskiego3, są węższe jak np. z polskich pisarzy x. Ant. Roszkowskiego4 i x. Aleksandra Wóyciciego5.

Wybieram następującą metodę podejścia do pojęcia korporacji, jako instytucji prawnej przede wszystkim. Nie przyjmuję instytucji rzymskiego prawa o tej nazwie, instytucji, która weszła częściowo do współczesnego prawa publicznego (administracyjnego) i prywatnego. Może być, że niektóre fragmenty tej zewolucjonizowanej historycznie i prawnie instytucji wejdą, i zdaje mi się, że wejść muszą, w treść tej nadchodzącej konstrukcji. Pamiętać bowiem należy, że instytucje prawne są z jednej strony wyrazem i skutkiem potrzeb, gdy tedy potrzeba jest inna, to i konstrukcja prawna musi być inna, z drugiej strony motywy potrzeb są w swoim najgłębszym nurcie analogiczne, jako, że ciągle chodzi tylko o człowieka, i tylko o ludzką gromadę. Nie biorę też za dokładną podstawę określenia istoty korporacji, jako instytucji prawnej, tych prób konkretnych, które tu i ówdzie, w tym lub innym kraju się pojawiają i ulegają stopniowym zmianom. Jak jednak należy mieć w pamięci rzymsko-współczesną instytucję prawną, tak i te obecne próby niektórych państw, jednych dalej idące, drugich skromniejsze, nie należy tracić z widoku i rozważań.

Cóż tedy ma być tym kierowniczym elementem w ujęciu? Wydaje mi się, że pewna część tego, co w tej mierze jest, i tego, co się robi i pewne intuicyjne odczucie tego, co wisi jakby w powietrzu, czekając swojej nieuchronnej kolei urzeczywistnienia. Realizacja tych zamierzeń jednak nie jest procesem fatalnym, niedającym się kierować, lecz oczekuje na formę życiową, prawną, organizacyjną, którą należy jaknajlepiej z wyborem rozwinąć. Jak tę formę uchwycić, jak ją urobić, to już pytanie praktycznych prób i teoretycznych dociekań. Wszystkie tedy nasze rozważania są tylko ułamkowym materiałem, i w jednym, tj. teoretycznym i w drugim, tj. praktycznym kierunku.

Cóż jest powodem tych coraz silniej odzywających się głosów za zorganizowaniem korporacji, za wprowadzeniem korpo-racjonizmu w systemat prawno-ustrojowy i życiowy społeczeństw?

Powiadają, iż rewolucja francuska i przez nią częściowo rozbudzone zmiany w życiu społeczeństw kierujących światem uczyniły pustkę między jednostką a państwem. Właśnie rewolucja zadała ciężki cios dotychczasowym korporacjom. Prawdą jednak było, iż ustrój cywilizacyjny, głównie ekonomiczny hamowały stany tj. ówczesne korporacje, przez swą zamkniętość, wyłączność, a wreszcie marazm. Wtedy życie rozbiło je zupełnie, zamiast, by uległy przeobrażeniom. Nie róbmy bilansu tego wstrząsu, zauważmy tylko, że jak to się zresztą mówi często, zyskały w pewnych kierunkach (pytanie tylko, czy zawsze dobrych), przez ten przewrót państwo i jednostka. Zatrzymam się tylko przy stronie prawno-ustrojowej. Państwo nie jest społecznością wyłączną i składającą się tylko z jednostek6. Państwo jest szerszą i więcej złożoną społecznością od innych, złożoną z innych społeczności, złożoną oczywiście także z jednostek. Te same bowiem jednostki mają własny, jednostkowy wykrój życiowy, jak i prawny, i mają też wykroje społeczne (rodzina, gmina, zawód, naród i t. d.). Państwo silniej zbudowane, to państwo o szerszej treści społecznych ugrupowań, więcej, jak mówimy, organiczne, solidniejszej i trwalszej budowy.

Jednak rodzina, czy zawód itd. są tak samo organiczną całością dla siebie, jak same są organiczną częścią narodu czy państwa wreszcie. Jeden z książąt Kościoła omawia stosunek między rodziną a stanem i słusznie podkreśla, że rodzina i zawód (jak i inne społeczności szersze) są dla ludzi środkiem zjednoczenia, że w interesie zawodu, korporacji, leży stworzenie silniejszych podstaw życiowych dla rodziny, gdyż rodzina na odwrót pomaga rozwojowi zawodu przez wypracowywanie w swoim środowisku pierwiastka religijno-moralnego, podporządkowania, poczucia łączności, pierwiastka autorytetu itd. Tu nie ma konkurencji wewnętrznej, przeciwnie uzupełnienie wzajemne. Jeżeli tedy chce się rozwoju korporacji, to nie znaczy to, by w parze z tym osłabić rodzinę, czy wyższy zespół społeczny, jak naród, czy państwo wreszcie, chyba, że trafiają się przerosty i skrzywienia strukturalne. Przeciwnie, winny zyskiwać i te wyższe i te niższe zjednoczenia społeczne. Wyposażenie w formy organizacyjno-prawne korporacji ma się tedy tak dokonać, by wszystkie uprawnione słuszne całości społeczne na tym zyskały, tak rodzina, jak naród, jak państwo, przez to, że całość zawodowa dostanie swoją instytucjonalną, prawną aprobatę życia, rozwoju i rozkwitu. Jeżeli tedy podsuwa się pomysły ukształtowania korporacji tak, by dotychczasowe całości społeczne ucierpiały na tym, mamy wyraźną wskazówkę, że ten lub ów pomysł należy wręcz odrzucić. Ustrojowo-prawną strukturę korporacji chce się z wielu stron wypaczyć. Wypacza się, gdy z korporacji chce się zrobić instrument osłabienia państwa, gdy się chce osłabienia narodu, gdy się chce osłabienia rodziny, gdy, jak to robi marksizm, zawód ogałaca się z pierwiastka religijnego, moralnego. Gdy korporacje chcą pochłonąć państwo, znak, że są na złej drodze. One bowiem muszą się zmieścić w państwie, podporządkować się tej większej i znaczniejszej całości, jaką jest państwo. Z drugiej strony bałamutnie twierdzi się, i te twierdzenia znajdujemy w literaturze korporacyjnej, że rozwój właściwy i naturalny korporacji okroi w uprawnieniach i funkcjach państwo jako społeczność, że umniejszy jego zakres i treść prawno-ustrojową i życiową. Nic podobnego! Może umniejszy zakres jednego z organów państwowych np. rządu, np. administracji rządowej, ale to jest zupełnie co innego.

Funkcje państwowego życia, gdy trzeba je dokonać, musi ktoś dokonywać. Gdy nie ma odpowiedniejszego organu, czyni to organ mniej odpowiedni. Jeżeli rozjemstwo nie jest korporacyjnie zorganizowane, to musi być zorganizowane rządowo-administracyjnie, jak może być zorganizowane ściśle sądowo. Ale gdy korporacje przybiorą pełną postać prawno-instytucjonalną, najprawdopodobniej one się tego podejmą. Czy to znaczy, że państwo zostało umniejszone w swoich prawach i w swoim życiu? Nie, państwo samo w sobie przez to zostało rozszerzone i po-głębione, gdyż kwestie jego życia znajdują lepsze, szersze i właściwsze rozwiązanie niż dotąd. Przedtem załatwiał to organ administracji rządowej, później załatwia to organ korporacyjny. Pracę prowadzi teraz społeczność zawodowa, bogacąc przez swoją działalność społeczność państwową. Społeczność korporacyjna załatwia rzeczy ze swojego życia, ale załatwia dla siebie i dla większych całości. Gdyby załatwiała tylko dla siebie, byłoby bardzo źle, bo wtedy naród czy państwo rozbiłoby się na nieskoordynowane społeczności zawodowe, pamiętające tylko o swoim dobru partykularnym a zapominające o dobru powszechnym, dobru całości. Pokazałoby się też wnet, że nieszanowanie dobra powszechnego osłabiłoby z kolei dobro ich własne partykularne, czego była historia świadkiem w okresie zwyrodnienia życia stanowego w państwie np. w Polsce dawnej, i co np. przyczyniło się do Polski upadku. Ta sama zasada kierownicza obowiązuje i na przyszłość, tj. uchronienie życia korporacyjnego od zwyrodnienia, nabrzmiałych a przesadnych pretensji, sobkostwa i braku zmysłu ogarniania wzrokiem szerszej całości społecznej narodowej, wreszcie państwowej.

II


Zwraca się i słusznie uwagę na to, iż problem korporacyjny nie jest tylko problemem ekonomicznym. Jest problemem przede wszystkim moralnym, moralno-religijnym, szczególnie w dzisiejszej epoce. Człowiek jest dziś w tej mierze mniej zabezpieczony niż dotąd. Jest oczywistością, iż człowieka strona moralno-religijna nie jest tylko zabezpieczona przez Kościół, przez instytucję religijną. Ta ostatnia jest najwyższym i głównym regulatorem, ale nie jedynym życiowo. Dlatego dbamy o to, by rodzina spełniała w tym względzie podporządkowaną nb. lecz ważną niesłychanie rolę, dlatego dbamy o to, by szkoła robiła to samo, dlatego dbamy o to, by naród jako całość społeczna, pielęgnował pierwiastki religijno-moralne, by to samo robiło państwo. Czyż zawód miałby być od tego wolny? W strukturze ustrojowo-prawnej zawodu ten problem winien być postawiony jako kamień węgielny budowy korporacyjnej. Korporacja jest społecznością prawnie zorganizowaną, a każda społeczność musi mieć swoją zasadę religijno-moralną, wychowawczą. Marksizm dlatego wojuje o laicyzację zawodów, że prowadzi walkę z Bogiem, że wyznaje materializm. Gdyby wyznawał rasizm, robiłby to z korporacjami co robi hitleryzm. Bowiem tak marksizm, jak i hitleryzm mają swoją zasadę wychowawczą i dla rodziny i dla zawodu i dla państwa, tylko ona jest zasadą niechrześcijańską, antyteistyczną, bezbożną lub prawie bezbożną.

Korporacja, jako instytucja prawno-ustrojowa zawodu, tę zasadę religijno-moralną musi posiadać. Społeczeństwa chrześcijańskie muszą o nią walczyć, o jej zabezpieczenie się starać. To jest stokroć ważniejsze od każdego innego zagadnienia w obrębie problemu korporacyjnego.

Dlaczego to wyraziłem się, że szczególnie dziś to się powinno mocno podkreślić. Dlatego, że rozwój historyczny zacieśnia okręg rodziny i zmniejsza funkcjonalnie jej wpływ życiowy.

Jak to rozumieć?

Dawniejsza rodzina była ściślej związana, szersza ilościowo w tym znaczeniu, że kit rodzinny mocniej zespalał i jednoczył jej członków, jako większy ród. Była funkcjonalnie większa. Dzisiejsza, w tłoku szybkiego i złożonego życia redukuje się w przejawach zbliżenia do najwęższego grona. Wpływ rodziny zmalał. Mamy bowiem w pamięci dawną historyczną rodzinę czy rzymską czy inną, jak polską dawną, w rozległych wewnętrznych wpływach i znaczeniu. Dla umocnienia dzisiejszej rodziny należy wiele pracować, ale wzrastająca powszechność życia nie pozwoli, jak sądzę, tego rozszerzenia i umocowania doprowadzić do przeszłych historycznie norm, z których niektóre są zresztą wręcz odstraszające (jak np. ius vitae ac necis). Ktoś musi tę powstającą lukę wypełnić. Kościół musi rozwijać większą działalność. Częściowo wypełniać ją winny społeczności, szczególnie narodowa czy państwowa, ale dla zawodu pozostaje wiele do zrobienia. On zajmuje coraz więcej czasu, moglibyśmy rzec, że nawet wysusza człowieka w swych przejawach niezdrowych i zbytecznych. Jeszcze nie ma korporacji, jako formy prawno-ustrojowej dla zawodu, a już zawód częstokroć dusi i męczy człowieka. Zapomina on, że poza tą stroną jest wiele innych, życiowo ważnych też lub ważniejszych. Ukształtowanie korporacji, jako formy przyszłości, i na te objawy kojąco i regulująco winno wpłynąć. Ale gdy człowiek mniej poświęca czasu rodzinie i jej wpływowi słabiej ulega, pierwiastek moralno-religijny tutaj uszczuplony w swojej ilości, winien być uzupełniony m. innymi także przez życie zawodowe.

Korporacja nie jest tylko publiczno-prawnie ujętym zrzeszeniem gospodarczym, w tym wąskim jego znaczeniu, udziału w pracy nad wytworzeniem i rozprowadzeniem dóbr materialnych. Jest zrzeszeniem wiążącym ludzi, oddających się najrozmaitszym kierunkom pracy, według bliskości i pokrewieństwa typu tej pracy7. I tak, jak otwartą jest przestrzeń i ilość tych rodzajów pracy, tak częściowo jednak tylko, ale otwartą jest przestrzeń i ilość tych typów dla poszczególnego człowieka. Nie może on zbyt wiele typów pracy wykonywać, ale wiemy, że może więcej niż jeden. Messner wspomina o profesorze uniwersytetu lekarzu, który równocześnie jest członkiem korporacji uniwersyteckiej i członkiem korporacji lekarskiej. Takich wypadków moglibyśmy wyjąć wiele z ram dzisiejszego życia. Jeden zawód, jako poszczególny typ pracy, zasługujący na tę nazwę, nie może pochłaniać całkowicie swego członka, ani społecznie, ani duchowo. Zawód w miarę swego specjalizowania może się dalej różniczkować, rozgałęziać, rozszczepiać na dalsze. Stąd prosty wniosek, iż korporacje mogą przybierać formy luźniejsze, że winny być w swej budowie elastyczne, i to tak w linii poziomej o której mówimy, jak i pionowej, gdy chodzi o wiązanie instancjonalne czy hierarchiczne.

Jeżeli mówię o zawodzie, jako typie wykonywanej pracy, to rozumiem przez to nie tylko tzw. najemników ale w ogóle tak samodzielną jak zależną pracę. Do świata pracy należą wszyscy, którzy pracują, nie tylko zatem najemnicy. Pojęcie zaś zależności nie jest tak proste, jakby się wydawało. Ten sam człowiek w jednym stosunku jest zależny, w drugim uzależnia. Urzędnik jest zależny służbowo i materialnie od działającej w ramach prawnych władzy, w stosunku do swej służącej staje się uzależniającym materialnie i służbowo. Wszystkich stosunków życiowych na pewno się nie chwyci prawno-organizacyjnie w ich zróżniczkowaniu, ale sama budowa najprostszych przesłanek musi szanować tę złożoność i nie zadawać jej gwałtu. Trzeba było jednak pewnego czasu, by się przekonać, i to jeszcze nie jest dziś powszechnym zjawiskiem, iż w obrębie np. przedsiębiorstwa mogą istnieć różne podziały (pracodawca i najemnicy, personel, personel wykształcony i niewykształcony, techniczny i kupiecki itd.) ale, że te podziały mieszczą się w obrębie jednego i rozumnie wspólnego przedsiębiorstwa, że zatem dla różnych rozwiązań tych odrębnych wewnętrznych zagadnień, pewną, oczywiście nie absolutną, ale jednak rozumną i słuszną miarą jest dobro przedsiębiorstwa, jako placówki społecznych i jednostkowych korzyści; nie tylko zatem eksploatacyjnego źródła dla akcjonariuszy, czy jednostkowego właściciela, czy personelu zajętego. Cechą zawodu jest to, iż odczuwa swoją ogólną niewystarczalność i cząstkowość. Im bardziej zawody są zróżniczkowane, tym bardziej ta niewystarczalność występuje w świadomości członków zawodu. Jest to prawda dość oczywista ale w swym uświadamiającym fakcie ogromnie pożyteczna. Uczy bowiem zawód skromności, ściera kanty zarozumiałości zawodowej, wyłączności i odbiera słusznie poczucie samowystarczalności. Człowiek, a z nim zawód, pełnią doniosłą zapewne rolę, czasem nawet bardzo doniosłą, a jednak są tylko częścią, niewielką może, ogólnej całości, działającej, tworzącej duchowe i materialne wartości, i przemieniającej je. Zatem odczucie ograniczoności swego udziału partykularnego działa lecząco na ambicję, ułatwia rozumienie organiczności związku z całością szerszą (narodową, państwową), poszanowanie tej szerszej całości interesu, jako dźwigni i rozstrzygającego warunku pomyślności każdego poszczególnego zawodu.

Dlatego lepiej będzie, gdy korporacje w stadium swego zorganizowania ujęte zostaną zawczasu w ramy dość zróżniczkowane, tak, jak zróżniczkowanymi są typy pracy we współczesnym rozwiniętym cywilizacyjnie społeczeństwie. Daje nam to zaraz jedną z przesłanek ustrojowo-prawnych, sądzę, zdrową i pożyteczną. Z ograniczoności zawodu wypływa nakaz koordynacji wszystkich, związania prawnego, ze zróżniczkowania zaś nakaz zhierarchizowania życia korporacyjnego. Jak to życie zhierarchizować?

Już wspominałem, iż zawody są społecznościami, których oczywistości nie można negować, są zjednoczeniami, są wspólnotami ludzkimi. Należy im dać prawne podścielisko, usytuować je w ustroju. Zarazem jednak musi się przekreślić uzurpacje zawodu, przeradzającego się wskutek uzyskanej formy prawnej publicznego charakteru w korporacje, hołdowania społeczności od zawodów większych, jak naród, jak państwo. Zawody przeobleczone w korporacje, winny być wewnętrznie shierarchizowane w obrębie swej liczby, typów i budowy, winny być dalej shierarchizowane zewnętrznie w stosunku do innych społeczności, w stosunku do państwa. Jak tę hierarchię ustrojowo, prawnie przeprowadzić?

III


Trzeba zaznaczyć, iż korporacje nie mogą być tylko samopomocową organizacją, lub organizacją tylko ściśle swoich spraw. Są społecznościami, zatem w układzie i stosunkach z innymi społecznościami winny mieć swój ciężar gatunkowy w znaczeniu ogólnym. Jak daleko on ma sięgać? Tak daleko, jak na to pozwala interes całości i jak tego wymaga interes całości. Z okresu stanu, który charakteryzuje się może nie dość ściśle; tylko jednostka i państwo, przejść trzeba w okres jednostka, rodzina, zawody i zrzeszenia, naród i państwo. Dla wszystkich jest miejsce i przy dobrym rozwiązaniu wszystko zyska. Na marginesie dodam, iż przy okazji określenia roli prawno ustrojowej zawodu, należy załatwić za jednym razem i sprawę rodziny, jej roli i jej ciężaru gatunkowego, jako odrębnej społeczności. W czym ma się wyrażać to prawo i ten obowiązek brania udziału w ogólnym życiu publicznym, zawodu czy rodziny? To są szczegóły! Zawód może, jako instytucja prawna, czyli korporacja, stanowić takie lub inne kolegium wyborcze (samorządowe, ogólno-państwowe), może wprost delegować ludzi swego stanu do tej lub innej funkcji publicznej (sądowej, parlamentarnej itd.), może wypowiadać się w sprawach życia publicznego w związku ze swoją rolą i swoim udziałem itd.

Ale w jaki sposób zhierarchizować zewnętrznie korporacje, dając im udział mniejszy lub większy w życiu publicznym?

Chodzi o to, że funkcje państwowe wyższych szczebli nie mogą być ustrojowo zagrożone przez korporacje, choć tych ostatnich będzie większa liczba, i choć ich będzie kilka stopni pionowej budowy. Właśnie dlatego, że ich będzie dość dużo, że reprezentować mogą nawet prawnie całość ludności, mogą mieć zachcianki wyrastania nad głowę najwyższych czynników regulujących i kierujących państwem. Partie polityczne rozdzielające wyborczo ludność miały tę samą pretensję bezwzględnego narzucania swej woli przez parlament i rządowi i głowie państwa w poszczególnych krajach, a w niektórych i dotąd to czynią. Sens zaś najwyższych szczebli organizacyjnych państwa polega na tym, że w obrębie prawa im przysługującego winny poruszać się i pracować z pewną swobodą sumienia i rozumu, kierowanych dobrem powszechnym. Ono właśnie, to dobro powszechne stanowi moralnie silniejszą legitymację od legitymacji rozdziału głosów ludności z pewnego dnia elekcji, do parlamentu na przykład. I tak, jak istnieje obawa, by korporacje nie stały się zbyt zachłannym ustrojowo czynnikiem, i dlatego gdzieniegdzie tworzy się je, lecz od razu krępuje i gasi ich pracę, w odpowiednich rozmiarach konieczną w swej samodzielności, tak z drugiej strony nie trudno doszukać się przejawów i chęci krojenia praw ustrojowych dla korporacji ze szkodą dla całości, dosłownie zatem na wyrost. Jeśli parlament wychodzić będzie np. z przekroju korporacyjnego lub częściowo korporacyjnego, to jego rola nie może być inną niż parlamentu, jakiegokolwiek innego przekroju wyborczego.

Nie ten fakt ma bowiem rozstrzygać o roli parlamentu w systemie ustrojowym, czy on jest korporacyjny, czy np. tzw. powszechnego głosowania, ale fakty inne, jak np. ten, że głowa państwa stoi rzeczywiście w ustroju na szczeblu najwyższym i prawnie i politycznie, bo tak nakazuje dobro powszechne. Już mamy w ten sposób rozwiązany punkt najważniejszy. Korporacje, ani w ten, ani w inny sposób na wierzch ustroju wypłynąć nie mogą w swej organizacyjno-prawnej strukturze, gdyż w hierarchii społeczności różnych są na stopniu ważnym ale niższym od narodu, państwa. Można sobie wyobrazić nawet i taki wypadek, że korporacje w swoim całym systemie pionowym i poziomym wybierają głowę państwa same lub wespół z innymi przekrojami wyborczymi (powszechny, kurialny, rodzinny, wiek, wykształcenie, zasługi itd.). I to możliwe. A jednak wybrany szef państwa stoi na szczycie ustroju, i te prawa i obowiązki, i ta rola, o których mówiłem, winny być nienaruszone. Dobór rządu tak samo musi być poza zasięgiem i partii i ewent. korporacji. To winno być uprawnieniem głowy państwa. Podobnież rozumieć należy pracę parlamentu, nawet, gdyby wychodził przez sito wyborcze częściowo lub w całości korporacyjne, jako niezależną od środowiska wyborczego. Parlament jest instytucją państwową w tym znaczeniu, iż działa dla całości i imieniem całości państwowej. Kto weń wchodzi pracuje dla całości. Nie mogą go wiązać ani instrukcje terytorialne, ani stanowe, ani partyjne. Dla tego niebezpieczeństwa ewentualne mniej grożą parlamentowi z racji jego pochodzenia, ile z racji jego związania ze stanem, terytorium lokalnym lub partią. W ostatnim razie staje się mniej organem całości, a więcej instrumentem czy organem stanowym czy partyjnym. Co innego parlament cząstkowy np. reprezentacja korporacyjna dla celów korporacyjnych, jako organ wewnętrzno-korporacyjny. Wtedy zadania pracy skupiają się na problemach głównie i zasadniczo partykularnych (zawodowych) i wtedy delegat zawodu wyraża i zastępuje interesy tylko partykularne, korporacyjne.

Choć bowiem państwo może być politycznie w jednej, wyłącznej płaszczyźnie postawione (np, tylko korporacyjne wybory, np. tylko wybory powszechne), to przecież tych płaszczyzn życiowo jest znacznie więcej, i te które są ważne (rodzinna, zawodowa itp.) winny być uwzględnione. Dlatego też powoływanie np. parlamentu tylko drogą sita korporacyjnego jest tak samo niedostateczne i ułamkowe, jak niedostatecznym i ułamkowym jest i było powoływanie go drogą tylko głosowania powszechnego, jak niedostatecznym było niegdyś powoływanie tylko pewnych stanów z pominięciem innych licznych i podstawowych.

Pytanie, jakie prawo rozstrzyga zasadniczo o korporacjach, publiczne czy prywatne, nie napotyka, jak sądzę, na trudności w odpowiedzi. Korporacje są i winny być fragmentem ustroju publicznego, niezależnie od rozmiarów uprawnień i obowiązków, którymi się je nadzieli. Będzie o nich krótko mowa niżej. Charakteryzują je takie cechy, które są właściwe życiu i prawu publicznemu.

Jaki jest stosunek korporacji do samorządu?

Samorząd oznacza funkcje publiczne, prowadzone w sposób odrębny od funkcji rządowo-administracyjnych. W stosunku do tych ostatnich, samorząd ma pewną samodzielność, "sam się rządzi". Te funkcje odrębność swoją uzyskują przez to, że pewne typy stosunków społecznych zasługują na to, by je urządzić inaczej i przewiązać organizacyjno-prawnie w sposób do pewnego stopnia samodzielny. Dość prędko zgodzono się na to, że związanie terytorialne (gmina, powiat, itd.) prócz wchodzenia w ramy funkcji rządowo-administracyjnych, zasługuje dla swoich specjalnych warunków lokalnych na urządzenie tych funkcji samoistnie i samodzielnie prowadzonych z ramienia i na rachunek lokalny i przez organy lokalne. Jest to potrzebne i wskazane, tak ze względu na potrzeby fragmentaryczne, miejscowe, jak i potrzeby ogólne. Powiedzmy inaczej. Leży w interesie państwa, by gmina rządziła się samodzielnie, jako jednostka tzw. samorządowa, tak jak leży to w interesie samej gminy. Obopólny interes, interes społeczności lokalnej, gminnej i innej wielkiej całości państwowej równolegle domagają się takiego właśnie rozwiązania rzeczy. Ale choć ustroju korporacyjnego jeszcze nie było, powstały już jego zawiązki przez samorząd zawodowy. I tu także rzecz miała się analogicznie, jak przy samorządzie terytorialnym. Samorząd zawodowy obejmował i obejmuje coraz więcej i jakościowo i ilościowo spraw. Państwo przez to zyskuje, odnośne stosunki społeczno-zawodowe także. Prawnicy publicyści tj. zajmujący się prawem publicznym widzą i uznają samorząd, któremu gotowi są nadawać coraz dalsze postacie. Już znają zawodowo-gospodarczy samorząd, czyli innymi słowy znają podstawy i zasady wyjściowe prawno-organizacyjne dla korporacji. Między innymi zwracam uwagę na próbę sformułowania projektu samorządu rolniczego organizacji politycznej tzw. Ozonu (lato 1938). Mowa tam o czterostopniowym samorządzie i jednej organizacji dobrowolnej. Należy w ogóle to podkreślić, iż zawczasu i dość powszechnie mówi się o samorządowym życiu korporacji, przez co chce się powiedzieć, iż ich ustrój prawno-organizacyjny winien przypominać lepsze i wyborniejsze wzory urządzeń prawnych i samorządowych. Samorzą-dowcy zaś mogą powiedzieć: przybywają i przybywać będą nowe formy samorządu. Były izby handlowo-przemysłowe, izby adwokackie itd. przybywają izby rolnicze, rzemieślnicze itd. Może powstanie Naczelna Izba Gospodarcza czy Zawodowa, która obejmie w swej szczytowej formie ustrojowej zagadnienie wszystkich "izb". Tą Izbę będzie można nazwać parlamentem Korporacji, czy Naczelną Izbą Korporacji, to już rzecz drugorzędna. Z punktu zaś widzenia korporacyjnego można znowuż mówić: są już w zawiązku korporacje, trzeba je rozbudować. Te które istnieją, nie mają jeszcze dostatecznie rozwiniętych form organizacyjno-prawnych, a jednak już wykazują niektóre przejawy im właściwego życia, mając pewną samodzielność, która przypomina zorganizowanie funkcji tzw. samorządu.

IV


Kto ma należeć do korporacji?

Każdy, kto pełni funkcje zawodowe (które posiadają swoją formę organizacyjno-prawną publiczną, czyli korporację), winien być jej członkiem. Jeśli można się tutaj tak wyrazić, jest to naturalnym prawem i obowiązkiem. Do rodziny należy ten, kto jest jej członkiem. Jak tu w społeczności rodzinnej, ten problem przynależności jest jasny, tak jasnym w zasadzie powinien być i w korporacji. Rzecz prosta, przy wielkim zróżniczkowaniu zawodów mogą istnieć pewne wątpliwości, jak będą istnieć w wypadkach wykonywania życiowo i współcześnie więcej niż jednego zawodu. To są rzeczy do osobnego uregulowania. Przynależność jednak naturalna, a potem prawna, nie powinna budzić żadnej wątpliwości. Z samego faktu wykonywania pewnego zawodu wypływa przynależność do zawodu razem z wiązanką płynących stąd praw i obowiązków. Z samego faktu urodzenia się w kraju, z rodziców obywateli tego kraju, wypływa przynależność obywatelska do tego państwa. Prawnicy powiadają, że jest to przynależność przymusowa. W rzeczywistości jest to prosta konsekwencja natury stosunków i prawa. Od niej wszak można się uchylić zmieniając zawód, podobnie jak w pewych warunkach zmieniając obywatelstwo. Znawcy zagadnień korporacyjnych słusznie podnoszą, iż byłoby ciężkim ciosem dla struktury korporacyjnej i niosłoby to zawiązek ich ponownej historycznej śmierci, gdyby korporacje stały się zamkniętymi kołami ludzi, gdyby stany, zawody wiązały ludzi raz na zawsze i w życiu i w pokoleniach, gdyby było trudno w ich obręb się dostać i z ich obrębu się usunąć. To by była przynależność prawdziwie przymusowa. Zawody muszą być otwarte, stosunkowo lekko zmienialne dla ludzi (wystąpienie, wstąpienie). To jest ten punkt najistotniejszy i on decyduje o tym, co nazywamy problemem przynależności. Kto chce wykonywać zawód, ten do niego będzie należał, także organizacyjnie, prawnie, jako członek korporacji. I nie to jest interesujące, tym mniej uciążliwe, lecz formy praw i obowiązków jakie członkowi korporacji się należą, lżejsze, cięższe, korzystniejsze, lepsze itd.

Zachodzi teraz pytanie, ogromnie aktualne, mianowicie, co się ma stać z dobrowolnymi i prywatnymi organizacjami zawodowymi pracowników i pracodawców? Czy mogą pozostać dalej po zorganizowaniu korporacji i jaka mogłaby być ich przyszła rola?

Związki i zrzeszenia prywatne zawodowe stanowią do dziś surogat korporacji. Najpierw broniły i chroniły jednostkowe dobro poszczególnych członków, stopniowo stawały się i stają zawodową organizacją o tendencjach powszechności. I w jednym i w drugim wypadku są zasadniczo zjawiskiem pożytecznym i pożądanym. Ujemne ich strony wypływają najpierw stąd , że będąc prywatnymi zrzeszeniami często uzurpują sobie uprawnienia szersze, a nadto walcząc o szanowanie dobrowolności często stosują lub stosowały przymus prawny i organizacyjny w stosunku do nieczłonków, przejawiając zamiary formalności i instytucjonalności. Następne zło, które w nich tkwi, pochodzi stąd, że stają się przeważnie siedliskiem nie ruchu zawodowego, korporacyjnego, ale instrumentem partyj politycznych, które pasożytując na parlamencie, na samorządzie terytorialnym, pasożytują na związkach jako namiastkach korporacyj samorządu zawodowego, słusznie upatrując tu ogromny rezerwuar sił politycznych do zużytkowania. Marksistowskie związki zawodowe są tym niebezpieczniejsze i szkodliwsze, że pasożytując politycznie na zawodach, dają tym ostatnim najgorszą zasadę wychowawczą i kierowniczą, odsuwając je od Boga, Kościoła, ucząc nienawiści w stosunku do innej życiowo i zawodowo atmosfery, co się nazywa klasową walką,wreszcie stawiają im przed oczyma w perspektywie wcale nie utopijną, jak tego dowodzi doba współczesna, myśl dyktatury proletariatu i klasy robotniczej, w gruncie rzeczy kliki partyjnej tyranizującej następnie i społeczeństwo i zawody i samą tzw. klasę robotniczą i inne społeczności wewnętrzno-państwowe. Jest źle, że się tę formę pasożytowania toleruje w związkach zawodowych, było by tym gorzej, gdyby się dopuściło do opanowania korporacyj, choćby nawet tylko niektórych, przez marksizm z jego wprost zbrodniczymi dla duszy człowieka i dla życia społecznego zamiarami i zasadami. Było by tak samo źle, gdyby po zorganizowaniu korporacji pozwoliło się na takie wolne związki, które paczą duszę człowieka i zagrażają moralnym wartościom społecznym. Korporacje, jak podkreślałem na wstępie, muszą mieć swą zasadę moralno-religijną, która rzecz prosta w społeczeństwie chrześcijańskim, musi być chrześcijańską, musi być zatem m. innymi także zasadą organicznej współzależności zawodów, ich koordynacji i współpracy dla ich dobra i dla dobra całości, nie zaś walki stanowej i nienawiści. Gdy to najważniejsze będzie zrobione, kwestia, czy dozwolić dalej przyszłym związkom wolnym dodatkowo pracować, jest mniej ważna, pod warunkiem, że i one uszanują i przyjmą ogólnie obowiązujące zasady wychowawczo-moralne. W każdym zaś razie nie mogą te dodatkowo pracujące związki wolne swoimi celami i metodą pracy dezorganizować i podkopywać ustrój i zadanie oraz pracę korporacji, wprowadzać zamieszanie, budzić nienawiść i iść w rozbrat z interesem i dobrem narodu i państwa i ich chrześcijańską podstawą życiową.

W tym ujęciu, jakie dotąd dałem, mieści się założenie, iż korporacjom odejmie się ewent. tendencję ich zradykalizowania, przez co rozumiem przerost ambicyj korporacji ustrojowych kosztem innych społeczności (rodzina, naród, państwo, ewent. uciemiężenie jednostki przez organizację korporacji). Z drugiej strony także należy mieć na uwadze możliwości przejawów tego, co się nazywa przeetatyzowaniem korporacji. Rozumiem przez przeetatyzowanie korporacji pomniejszenie ich roli, funkcji, praw i obowiązków na rzecz innych funkcji ogólno-spolecznych, rządowych w pierwszym rzędzie. W istocie korporacji tkwi pierwiastek ich samorządności, a jak niektórzy to nazywają wolności. Ustalić linię demarkacyjną prawno-organizacyjnie nie jest rzeczą łatwą. W grę bowiem wchodzi stopień rozwojowy danej społeczności, skłonności i cechy charakteru i cały szereg innych elementów warunkujących prawidłowe rozwiązanie. Powiedzmy zatem ogólnie, iż dobrze rozumiany samorząd, w warunkach zaufania i pewnego wyrobienia wskaże w konkretnych wypadkach linię prawidłową tego, co jest "wolnością" korporacji i tego co jest "koronne", rządowe czy jak się mówi inaczej, państwowe; co jest wyrazem potrzeb korporacji, związania szerszego, regulacji względnie podporządkowania w imię potrzeb i "wolności" całości. Systemat kontroli jest właśnie probierczym kamieniem właściwego zorganizowania tych obopólnych, czy wielostronnych stosunków. Tam, gdzie kontrola przeradza się w kierowanie nawet drobiazgami, gdzie nawet codzienne życie zasypuje się ze strony organu tzw. kontroli szczegółowymi dyspozycjami, tam o prawdziwym "samorządzie" nie może być mowy i nie może być mowy o tej względnej zresztą wolności korporacyj.

W literaturze korporacyjnej przewija się także myśl uchronienia korporacji od zbiurokratyzowania. Pojęcie to nie jest zbyt jasne. Ograniczę się do dwóch kwestii w jego omówieniu. Najpierw chodzi o to, by korporacje w swej pracy posługiwały się więcej elementem honorowym, tzn. niepłatnym, by jak najmniej tworzyć biur, stanowisk itd. Otóż to zależy od rozmiarów zadań tj. praw, obowiązków korporacji. Gdy one będą więcej złożone więcej liczne i o większych i trudniejszych zagadnieniach, to przy dzisiejszym stanie cywilizacyjnym i potrzebach nie obejdzie się bez biur, stanowisk i codziennego życia biurowego. Najłatwiej z tych trudności można sobie zdać sprawę badając życie i rozwój samorządu terytorialnego. Warszawa, a więcej np. Londyn czy Nowy York, jako jednostki samorządu, są w gruncie rzeczy olbrzymimi aparatami administracyjno-biurowymi i innymi być nie mogą. Druga kwestia, to pewien nastrój, pewien duch, pewien specyficzny sposób myślenia i rozwiązywania zagadnień, nazywany biurokratycznym. Ten ujemny duch i nastrój może być płoszony przy wysiłkach ze strony organów uchwalających, stanowiących, pod naciskiem obywatelskim członków korporacji, opinii publicznej, ewent. organów kontrolujących. Biurowemu życiu i załatwianiu należy dodawać bodźca i natchnień ze strony samego życia i jego żywych oraz istotnych, choć często szarych potrzeb.

V


Wspomniałem już o poziomej i pionowej budowie korporacji. Im będą liczniejsze zawody, tym liczniejszymi będą korporacje. Zawody będą tym liczniejsze, im bardziej wyjdzie się poza linię demarkującą działalność ściśle gospodarczą tj. starania około dóbr materialnych. Osobiście oświadczam się za jak najszerszym traktowaniem zawodowości, by z jednej strony społecznym siłom pożytecznym dać wyraz organizacyjny, miejsce w życiu publicznym, ochronę ich interesu, ambicję zawodową i honor, przede wszystkim podstawę moralno-religijną, z drugiej strony przez ich mnogość uprzytomni się im ich ograniczoność życiową i społeczną, niewystarczalność, zatem pobudzać jak tam do honoru i godności, tak tu do powściągliwości i umiarkowania. Mnogość zawodów stworzy mnogość komórek korporacyjnych. Trzeba je w tym poziomym układzie powiązać i ugrupować. Ale przy wiązaniu i ugrupowaniu, im szersza podstawa, tym pełniejsze winno być rozwiązanie szczeblowe. Syntezę dążeń i prac korporacyjnych można przeprowadzić przez dwa, ale pewniej przez trzy stopnie z Naczelną Izbą Korporacji na czele. Wspominałem o 4 stopniach projektu Ozonu odnośnie korporacji rolniczych. Wyżej zakreśliłem granicę ustrojową roli korporacji, dlatego do tego punktu już wracać nie będę. Messner wymienia w swej książce korporacje grupy duchowej (kościelne, naukowe, wychowawcze, sztuki, dobroczynne), zdrowie, eugenika, gospodarcze (rolnictwo, przemysł, handel, banki, komunikacja itd.), prasa, teatr, kino, radio. Należy tu dodać zawody wolne (inżynierowie, adwokaci, notariusze, lekarze itd.) W obrębie korporacji można robić sekcje i odgałęzienia (mali, średni, więksi rolnicy) pracodawcy, pracownicy itd.

Pozostaje w budowie korporacyjnej pewien punkt ważny, a bardzo drażliwy, mianowicie sprawa funkcjonariuszów publicznych (urzędnicy, sadownicy, nauczycielstwo, wojsko). Ta sprawa nie jest też tak prosta, jakby się na pozór wydawało w sensie "tak lub nie". Najpierw wydaje się rzeczą słuszną i celową, by ramy prawno-organizacyjne korporacji posiadały zależnie od natury stosunków odmienne nieco ukształtowanie. W obrębie nawet niespornych w tym względzie zawodów, te rozwiązania różnorodne są zatem często wskazane, rzecz prosta muszą być one także odmienne przy próbach tworzenia ewent. korporacji ze środowisk tzw. funkcjonariuszów publicznych. Dam życiowy przykład z pokrewnej dziedziny. Samorząd m. Gdyni ma inne formy, mniej "samorządowe" od samorządu np. m. Lublina. Dlaczego? Dlatego, że w grę wchodzą w Gdyni interesy nie tylko samego miasta, ale całego państwa w stopniu bez porównania większym, niż w Lublinie. Kierownictwo administracyjne miasta Gdyni musi zatem nieco inaczej wyglądać w tym sensie, iż pierwiastki samorządowe znikają częściowo, w porównaniu z innymi miastami tej samej wielkości, na rzecz pierwiastka ogólno-państwowego, reprezentowanego w danym razie przez administrację rządową. Łatwo sobie wyobrazić te odchylenia formacyjne w zakresie korporacji odnośnie do funkcjonariuszów publicznych. Podobnie, jak inaczej traktuje się zawody w ich przejawach sporów, gdy idzie o zakłady użyteczności publicznej, czy np. przemysłu wojennego, tak samo inaczej winny być traktowane i te kategorie zawodów publicznej służby. Dla jednych można się ograniczyć do praw i obowiązków w zakresie samopomocowym i pielęgnowania honoru zawodu i jego zasad ideowych w zgodzie, z zachowaniem obowiązków i praw służbowych, dla drugich sfera praw i obowiązków może być rozszerzona, znowu o odpowiednie do warunków quantum. Modyfikację dalej można przeprowadzić w tym kierunku, iż te kategorie mogą pozostać w łączności na pierwszym stopniu organizacji korporacyjnej, a nie dochodzą do drugiej lub trzeciej, lub coś w tym rodzaju. Nie proponuję dokładnych rozwiązań, gdyż chodzi w danym razie tylko o punkt wyjścia.

Tym zaś jest niewątpliwie fakt istnienia wspólnoty społecznej i zjednoczenie wzajemne ludzi pewnej kategorii pracy, duch łączności. Ta wspólnota niechże pielęgnuje wartości społeczne, duchowe i materialne, pogłębia swój stosunek do przedmiotu swych zadań życiowych i pracy, kultywuje moralne zasady wychowawcze, honor pracy zawodowej, niech się czuje, jak to zresztą życie samo narzuca, szczególniejszego rodzaju rodziną i społecznością. Dla tych celów wypada jej dać formę prawną, szerszą gdy to jest możliwe, węższą, gdy tego nakazują szczególniejsze warunki. Korporacjonizm, pomyślany jako pochłaniający wszystkie społeczności, łącznie z państwową, byłby rzecz prosta do tyle niebezpiecznym i karykaturalnym, iż można sobie wyobrazić walkę z własnym państwem, czy z własnym rządem urzędników zgrupowanych w korporacji i przez nią podgryzających i rujnujących państwo (strajki, polityczne naciski itd.). Niech służy tytułem przykładu na potrzebę odrębnego prawa korporacyjnego dla funkcjonariuszów publicznych problem rozjemstwa. Możność załatwienia sporów z tytułu pracy, tak doniosła dla życia korporacyjnego, musiałaby inaczej tutaj wyglądać. Podobnie też i inne zagadnienia stosunków korporacyjnych.

Jak sobie wyobrazić gatunki uprawnień korporacji w ogólności?

Wejdą niewątpliwie prócz ogólnych już omawianych zagadnień sprawy: samopomocy, oświaty zawodowej, zagadnienie rozjemstwa, cen, w ogóle wewnętrzna polityka socjalna ewent. ekonomiczna, wewnętrznego tj. wąskiego prawodawstwa (uchwałodawstwo a nawet prawodawstwo), opiniowanie, delegacje do innych funkcji życia publicznego, sprawy wewnętrznych sporów czyli węższe sądownictwo, sprawy podatkowe w sensie wewnętrznego władztwa podatkowego i udziału korporacji w ustawodawstwie (przez opiniowanie, doradstwo i postulaty), w nakładaniu i ściąganiu podatków państwowych, a także terytorialnego samorządu oraz oczywiście korporacyjnych danin. Korporacje dalej będą musiały być wyposażone w środki i możności wykonawcze, tak z pomocą wewnętrznych swoich organów, jak ogólno-państwowych.

Ich obowiązki winny być wyraźne i ich to spełnienie zapewni dobru całości i dobru korporacji potrzebne korzyści. Łagodząc i wyrównywując wewnętrzne spory, winny w życie społeczne ogólne i zawodowe wnieść pierwiastek pokoju, bezpieczeństwa i karności. Pielęgnując honor zawodowy i dumę, winny w swoim środowisku uczynić w znacznej części samowychowującą się na dobrych zasadach społeczność. Zawody, czyli zróżniczkowane typy pracy w obrębie społeczności państwowej, winny przez swój aparat korporacyjny pobudzać życie i rozwój poszczególnych gałęzi pracy, umiejętnie, fachowo, ze znawstwem, wnosić do skarbnicy dorobku ogólnego, coraz to nowe wartości duchowe i materialne, dbając równocześnie o własną i swych członków partykularną pomyślność i rozkwit.

Nie obejdzie się rzecz prosta bez kontroli, tak własnej korporacyjnej, jak społeczności wyższej tj. państwa przez aparat państwowy, w różnych jego funkcjach i organach. Już wspominałem o głównych liniach rozgraniczających kontrolującego od kontrolowanego. Państwu jednak zawsze przysługuje rola kierownicza, regulująca, koordynująca i hamująca przerosty i skrzywienia tak organizacyjne, jako też w toku pracy.

1 "Le corporatisme... est un essai de meilleur ajustement du juridique au social." (s. 37). Zagadnienie przekracza, zdaniem Georges Renarda O.P. dziedzinę ekonomiczną: "il embrasse toutes sortes de communautés; les communautés d'intérets, mais aussi les communautés a but désinteressé" (s. 3Cool. Les voies juridiques de la Corporation w pracy zbiorowej Le corporatisme. Leodium 1935.
2 "Berufständische Ordnung ist nicht nur auf die Wirtschaft beschränkt, sondern umfasst die Gesamtgesellschat" (s. 13). Johannes Messner, Die berufständische Ordnung. Wien 1936.
3 "Wszyscy ludzie, wykonujący dany rodzaj pracy, powinni z urzędu być wciągnięci na listy zawodowe i w ten sposób tworzyć korporację". (s. 35). X. Antoni Szymański, Zagadnienie społeczne. Lublin, Uniwersytet 1929.
4 "Przez korporacjonizm właściwy należy pojmować taki system teoretyczny, który... chce oprzeć ustrój społeczno-gospodarczy na odpowiednio zorganizowanych korporacjach, łączących w imię solidarności zawodowej i wspólności interesów celem współpracy wszystkie czynniki zainteresowane w danym zawodzie, czyli zmierza do współpracy kapitału i pracy" (s. 159). X. dr Antoni Roszkowski, Korporacjonizm, w dziele zbiorowym Katolicka myśl społeczna. Poznań 1938.
5 "...idei korporacyjnej, która ze swej istoty dąży do organizowania zawodów w ciała publiczne i obowiązkowe, łączące przedsiębiorców i najemników, ulegających zatem jednej władzy" (s. 15). X. Aleksander Wóycicki, Ku ustrojowi korporacyjnemu, Przegląd Ekonomiczny. Lwów 1938-XX I.
6 "L'état n'est pas une société d'individus, mais une société de sociétés (s. 20). Maurice Defourny, Conception organique de la vie sociale et constitution professionnelle (w cyt. pracy Le corporatisme).
7 Messner słusznie podkreśla, iż Kościół i Państwo nie są stanem, gdyż obejmują społeczność jako całość ("społeczności doskonałe"). "Staat und Kirche scheiden als "Stände" aus, was selbstverständlich ist, wenn man am Begriff Berufstand festhält, welcher eine Leistungsgemeinschaft innerhalb der Gesamtgesellschaft ist. Staat und Kirche umfasseu bestimmungsgemäss die Gesellschaft als Ganzes und nicht nur einen Teil. Es widerspricht dem innersten Sein von Staat und Kirche, ihr Wesen vorzüglich auf eine "stand-tragende" Schicht zu beschränken, stalt im ersteren die vollkommene Ge-meinschaft im irdischen und in der letzteren die vollkommene Gemeinschaft im übernaturlichen Bereiche zu sehen" (op. cit. s. 40, 41).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum #Narodowcy# Strona Główna -> Narodowe Odrodzenie Polski Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin